- Regulamin jest tak skonstruowany, że niejednokrotnie przekonaliśmy się, iż nie dopuszcza odruchu i czynnika ludzkiego, dlatego nie będziemy się odwoływać od kartki Łukasza Janoszki - stwierdził na konferencji po meczu z Zagłębiem trener Jacek Zieliński.
Łukasz Janoszka został ukarany żółtą kartką za to, że po strzelonej przez siebie bramce na 2:2 zdjął koszulkę. W tym wypadku nie chodziło mu jednak o pokazanie swojej wielkiej radości, czy wysportowanej sylwetki. Pomocnik Ruchu chciał zaprezentować drugi trykot, który miał na sobie podczas meczu. I zaprezentował, koszulkę ze zdjęciem zmarłego tydzień temu trenera Jerzego Wyrobka oraz napisem "Dziękuję trenerze. Spoczywaj w pokoju", wskazując przy tym palcami ku niebu.
Prowadzący spotkanie Zagłębia z Ruchem Tomasz Garbowski wypełnił swój sędziowski obowiązek i pokazał Janoszce żółtą kartkę. Czy można mieć do niego o to pretensje? Jedni powiedzą, że nie, drudzy, że tak. Przepisy są w tej kwestii jasne, ale arbiter mógł przecież przymknąć oko, "nie widzieć" całej sytuacji i nie karać piłkarza za tak piękny gest. Przepisy przepisami, ale to było coś ponad. To było coś więcej niż fair play.
Postanowiliśmy zasięgnąć fachowej opinii w tej sprawie, dlatego zadzwoniliśmy do
Tomasza Musiała, który przez spore grono osób uważany jest za najlepszego polskiego arbitra.
Sędzia piłkarski ma w takiej sytuacji jakieś wyjście, czy po prostu musi pokazać żółtą kartkę?
Tomasz Musiał: - Niestety nie ma takich alternatyw. Przepisy mówią jasno, że jeśli zawodnik zdejmie koszulkę, to niezależnie od tego co ma pod nią, musi zostać ukarany żółtą kartką. Przepisy są bezduszne i nie ma zmiłuj się. Jeżeli sędzia nie pokaże takiej kartki, to musi się z tego później tłumaczyć obserwatorowi. Natomiast zawodnik może podciągnąć koszulkę na wysokość brody i wtedy arbiter nie każe go. Kartki są za zdjęcie trykotu lub nałożenie go na głowę. Gdyby piłkarz podciągnął koszulkę do szyi, to sędzia nie miałby prawa go ukarać. Za to jest już odpowiedzialny Wydział Dyscypliny, jeżeli znalazłby się tam np. jakiś obraźliwy obrazek. W tej sytuacji oczywiście tak nie jest, ale nawet jeśli Ruch Chorzów by się odwołał, to niestety przepisy są bezduszne i kara jest jak najbardziej słuszna.
Trener Jacek Zieliński stwierdził, że regulamin nie przewiduje czynnika ludzkiego. Czy pana zdaniem przepisy powinny zostać w tym aspekcie zmodyfikowane?
- Wie pan... Są różne sytuacje. Drugą koszulkę mógłby ubrać na przykład przywódca ludowy jakiegoś wyznania, a drużyna przeciwna byłaby innej wiary i mogłoby to wywołać zamieszki. Chociażby Boruc, który pokazywał koszulkę z papieżem kibicom Glasgow Rangers. Niby też szczytny cel, bo wierzy w Boga, ale druga drużyna jest przecież protestancka. To jest obligatoryjne, żeby unikać takich sytuacji i za to właśnie są kartki.
Spójrzmy też na to z drugiej strony. Sędzia ma biegać i sprawdzać, co jest napisane na koszulce? Mamy np. w lidze kilku Japończyków, więc trudno żeby znać ich język i wiedzieć, co mają napisane i czy to jest dobre, czy złe. Niestety, takie są przepisy gry i musimy się do tego stosować.
Zdarzyło się panu kiedyś znaleźć w podobnej sytuacji, gdy zawodnik zaprezentował koszulkę w szczytnym celu?
- Nie, ale na pewno postąpiłbym tak jak sędzia Garbowski. Niestety, przepisy są przepisami.
Zatem jedyne rozwiązanie jest takie, by Wydział czy też Komisja już po meczu same rozpatrywały każdy przypadek z osobna i osądzały, czy treść zaprezentowana na koszulce była szczytna.
- Dokładnie tak.
Naszym zdaniem gesty takie jak ten zaprezentowany przez Łukasza Janoszkę powinno się stawiać za wzór, a nie karać żółtymi kartkami. Nie wierzymy, że Komisja Ligi sama z siebie, bo - jak zapowiedział trener Zieliński - Ruch przecież nie zamiaru składać odwołania, cofnie kartkę Janoszce. Chcemy jednak zwrócić uwagę na sytuację i dać władnym do myślenia. Może warto wziąć pod uwagę czynnik ludzki?
źródło: Niebiescy.pl