Odliczamy już godziny do pierwszego meczu rundy wiosennej, choć patrząc na to co się dzieje za oknem, do wiosny raczej dalej niż bliżej. Niestety piłkarze muszą się uporać z tymi warunkami, nie mówiąc o nas, kibicach, bo chyba raczej będziemy marznąć na trybunach. Chociaż wszyscy liczymy na to, że nasi ulubieńcy rozgrzeją nas swoją grą, no i pozytywnym wynikiem.
Znaleźliśmy się po jesieni w takiej sytuacji, że nie możemy tracić już punktów, zwłaszcza na Cichej! Na szczęście właśnie pierwsze trzy mecze gramy u siebie i w tym upatruję szansę na udany początek rundy rewanżowej. 9, no przynajmniej 7 punktów powinno uspokoić wszystkich i pozwolić Niebieskim uwierzyć w siebie, a zwłaszcza grać w następnych spotkaniach na większym "luzie". Wiadomo bowiem nie od dziś, że gra z nożem na gardle niczego dobrego nie przynosi.
Mam nadzieję, że słowa, które padły z ust Jacka Zielińskiego na prezentacji sprawdzą się w praktyce i ci, którzy wyjdą w niedzielę w pierwszym składzie zrobią wszystko, aby pokonać, co tu ukrywać, jednego z kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Zawsze imponowali mi trenerzy, którzy odważnie stawiali na młodzież, nie patrząc na nazwiska w kadrze. Tak robił Waldek "King" Fornalik wprowadzając chociażby Artura Sobiecha. Tak samo zrobił Jan Urban, co przyniosło efekty w klubie, w którym nigdy nie stawiano na wychowanków, a jedynie na armię zaciężną. Zwłaszcza w czasach, kiedy ściągali do siebie wszystkich najlepszych "do wojska", że wspomnę jedynie o "Ruchowcu" Andrzeju Buncolu.
Odkąd sięgnąć pamięcią Ruch zawsze miał w składzie wielu wychowanków lub chłopaków z miast ościennych, którzy zostawiali serce na boisku i chciałbym, żeby ta obecna młodzież, wsparta doświadczeniem Marka Zieńczuka, Marcina Baszczyńskiego, Marcina Malinowskiego czy Andrzeja Niedzielana, pokazała na czym polega siła mieszanki rutyny z młodością!
Niestety nie potrafił tego uczynić, prowadząc reprezentację Polski na Mundialu w 1978 roku, Jacek Gmoch, a miał wtedy, zdaniem wielu fachowców, najlepszą drużynę w historii polskiego futbolu, a swoimi nieprzemyślanymi "zagrywkami" zmarnował ogromną szansę na Mistrzostwo Świata! Niech więc teraz nie uczy Waldka jak ma prowadzić kadrę, bo on sam ostatnio prowadził jakikolwiek klub wiele, wiele lat temu. A sukcesów Pana Jacka Gmocha nie pamiętają już nawet najstarsi górale! Dlatego życzę Niebieskim udanego startu, jak również Waldkowi udanych meczów eliminacyjnych! A, że do pierwszego meczu w Chorzowie zostały 3 dni... Więc 3, 2, 1 START!
Z Niebieskim pozdrowieniem,
Bogdan Kalus
P.S. Dziękuję za miłe słowa po prezentacji! No i szacun dla naszego F.C. w Irlandii!!!