Piotr Stawarczyk (obrońca Ruchu):
- Po dośrodkowaniu "Ecika" (Łukasza Janoszki - przyp. red.) ze stałego fragmentu gry, stojąc pięć metrów od bramki, udało mi się strzelić bramkę głową. Po dwóch meczach, w których nie straciliśmy gola, tym razem niestety nie udało się zachować zerowego konta, ale uważam, że gra obronna była solidna. Straciliśmy bramki po przypadkowych akcjach i Spartak wykazał się dużą skutecznością, bo poza tym niewiele zdziałał w ofensywie. Gra w tym spotkaniu była ostra, Spartak grał agresywnie, a nawet w wielu przypadkach złośliwie i z tego wynikły czerwone kartki.
Robert Chwastek (obrońca Ruchu):
- Pierwsza bramka to przypadek, przy zblokowaniu i po rykoszecie wpadła przy bliższym słupku. Przy drugim golu przeciwnicy poszli moją stroną przy linii bocznej i dostali się w pole karne, szkoda, bo mogłem wcześniej przerwać tę akcję faulem. Spartak grał długimi piłkami oraz bardzo agresywnie, nieczysto. Nastawiali się głównie na faule, a nie na grę. My również zagraliśmy agresywnie, staraliśmy się zdobyć bramkę, udało się dwie, ale co z tego, skoro tyle samo straciliśmy. Nie możemy dać sobie strzelić gola. Nie jesteśmy zadowoleni po tym sparingu.
Arkadiusz Lewiński (pomocnik Ruchu):
- Straciliśmy głupie, pechowe bramki, a sami nie wykorzystaliśmy kilku okazji, z których mogły paść gole, dlatego nie jesteśmy zadowoleni po tym sparingu. Spartak to waleczny zespół, bardzo agresywny, grający twardo. Prezentuje raczej średni poziom, gra głównie długą piłką. Czerwone kartki to wynik przede wszystkim gry przeciwnika. Do pewnego momentu była ona ostra, ale nie brutalna, lecz później jeszcze bardziej się zaostrzyła i zaczęło być nieprzyjemnie. Przeciwnicy w pewnych momentach grali nie fair, prowokowali, co troszkę popsuło naszą grę.
Na początku mojej przygody w Ruchem byłem przymierzany na pozycję stopera, jednak od jakiegoś czasu gram jako środkowy pomocnik. Myślę, że lepiej się tu czuję, a w miarę upływu czasu moja gra będzie wyglądała naprawdę dobrze.
Patrik Carnota (obrońca Spartaka):
- Było bardzo dużo walki, ale udało nam się stworzyć dobre okazje. Pierwszego gola straciliśmy, gdy rywale odebrali nam piłkę w środku pola i jeden z pomocników podał ją prostopadle do napastnika. Udało nam się wyrównać po podaniu Mikovicia do Lietavy, który strzelił gola po technicznym strzale. Jednak po przerwie znowu straciliśmy, tym razem po stałym fragmencie gry, lecz w końcówce Miković sprytnie pokonał bramkarza Ruchu. Nasi rywale grali typowy polski futbol. Grali twardo, niektóre pojedynki były ostre, ale poradziliśmy sobie z tym.
źródło: Niebiescy.pl