- Te ośrodki to takie małe fabryki, które pracują pod kluby zjeżdżające z całej Europy. Mają swoje "żniwa" przez trzy miesiące w roku, ale naprawdę potrafią z tego korzystać - mówi trener
Jacek Zieliński, który zabiera swoją drużynę na obóz przygotowawczy nad Morze Śródziemne. Do samolotu lecącego z Berlina do tureckiej Antalyi wsiądzie dwudziestu sześciu piłkarzy. Zapraszamy do przeczytania krótkiej rozmowy ze szkoleniowcem Ruchu Chorzów.
W pierwszej fazie przygotowań problemy nie omijały pana piłkarzy. Jak wygląda sytuacja przed drugim zimowym zgrupowaniem?
Jacek Zieliński: - Grypa niestety szaleje, a u nas dodatkowo pojawiły się jakieś mikrourazy, jednak sobie z tym poradziliśmy. W Turcji praktycznie od pierwszego treningu na sto procent gotowy będzie Marcin Baszczyński, Gabor Straka będzie trenował z coraz większym obciążeniem, a Maciek Sadlok po paru dniach wróci do normalnych zajęć. Największy problem jest z Markiem Szyndrowskim, który ma trudny do zdiagnozowania uraz kręgosłupa. Nie chcemy popełnić błędu i dobrze wyleczyć tego chłopaka. Marek miał w zeszłym roku podobne problemy, lekarze zdołali to wtedy zaleczyć i mam nadzieję, że tym razem też się uda.
Nad czym będziecie pracować w Turcji? Jakie stawia pan cele przed drużyną?
- Jedziemy zrobić ostatni szlif techniczno-taktyczny. Będą to w końcu treningi na normalnych boiskach i w normalnych warunkach. Będziemy pracować nad taktyką oraz rozgrywać gry kontrolne z dobrej klasy przeciwnikami. Wszystko będzie więc poświęcone zajęciom typowo piłkarskim. Etap budowania cech motorycznych, czy pracy nad sprawnością ogólną jest już powoli zakończony. Oczywiście będą jeszcze wstawki, ale obieramy już kierunek piłkarski.
Zaplanowaliście pięć sparingów. Jest pan w pełni zadowolony z doboru przeciwników?
- Pewnie, że chciałbym grać z Milanem, Barceloną i Manchesterem United, ale są takie realia, że gramy z przeciwnikami, którzy w tym czasie jeżdżą do Turcji. Uważam, że dobór przeciwników jest dobry. Pięciu przeciwników, pięć różnych nacji, różne szkoły, więc będzie można zagrać fajne mecze. Dla nas najważniejsze będzie to, co będziemy grali i jak będziemy spełniać założenia. Na tym się skupimy i z każdym przeciwnikiem podejdziemy do gry naprawdę na maksa.
W przeszłości w konfrontacjach z zespołami z "egzotycznych" lig dochodziło czasem do ostrej gry, która groziła kontuzjami. Nie obawia się pan np. spotkania z drużyną z Gruzji?
- Czasami z przymrużeniem oka podchodzimy do zespołów z tych innych lig, a tam piłka naprawdę idzie do przodu i są później przez to niemiłe rozczarowania. To są naprawdę dobre zespoły. Zestafoni to mistrz Gruzji z ubiegłego roku, Szachtior Karaganda - obecny mistrz Kazachstanu, Amkar Perm - zespół ze środka ligi rosyjskiej, plus do tego chorwacki Inter Zapresić i słowacki Spartak Trnava. Nie mam żadnych obaw, że będzie ostro, choć w Turcji nie raz iskrzy podczas sparingów, ale podchodzimy do tego spokojnie. Jedziemy potrenować, poćwiczyć pewne rzeczy, ale nie na wojnę.
Zna pan ośrodek, w którym spędzicie najbliższe dwa tygodnie?
- Byłem w wielu innych ośrodkach w Turcji, ale tam będę pierwszy raz. Z opowieści chłopaków z Ruchu, którzy już tam byli, czy z rozmowy z Waldkiem Fornalikiem wiem jednak, że jest to super ośrodek i niczego nie będzie nam tam brakowało.
Turcja to jedno z najlepszych miejsc na zimowe przygotowania?
- W obecnych warunkach klimatycznych zdecydowanie. Te ośrodki to takie małe fabryki, które pracują pod kluby zjeżdżające z całej Europy. Mają swoje "żniwa" przez trzy miesiące w roku, ale naprawdę potrafią z tego korzystać. Świetnej klasy hotele, boiska, sparingpartnerzy - to wszystko jest organizacyjnie fajnie poukładane.
Do Side zabiera pan 26 zawodników. Kadra jest już zamknięta, czy może się jeszcze pojawić ktoś nowy?
- Nie myślimy już o tym, by kogoś ściągnąć. Nasze możliwości finansowe i organizacyjne są ograniczone, więc postaramy się jak najlepiej wykorzystać potencjał tych ludzi, którzy lecą do Turcji. Nasza kadra jest już domknięta i żadnych ruchów już nie należy się spodziewać.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)