Kapitan Ruchu Chorzów podczas zgrupowania w Kamieniu opowiedział nam o zgrupowaniu, wolnym czasie, zapomnianych tradycjach i planach na przyszłość.
- To może być moja ostatnia runda... - powiedział Marcin Malinowski. - Może nie ogólnie piłkarsko, ale na poziomie ekstraklasy. Czas pokaże, ale zdaję sobie sprawę, że lata uciekają, a "młodość" mocno naciska. To nieuniknione, chociaż zdaję sobie sprawę, że po skończeniu z piłką jest ciężko i pojawiają się różne dylematy - tłumaczył.
Dla Malinowskiego obozy w Kamieniu to chleb powszedni, bywa tam już od młodości. - Nie dam rady policzyć ile razy byłem w Kamieniu, czy to z Odrą, czy z Ruchem. Jednak muszę przyznać, że... byłem tutaj na studniówce z moją obecną małżonką! Sporo się tu pozmieniało na przestrzeni lat - uśmiechał się "Malina".
Zmieniły się również treningi. - Kiedyś zdobywaliśmy górkę za górką, biegaliśmy i moc była. Teraz tego nie robimy, ale jednak jest podobnie - opowiadał.
Piłkarze wolny czas spędzają głównie na surfowaniu w Internecie i rozmowach przy kawie. - Towarzystwo do pokera nam się uszczupliło, ale dla zabicia czasu nadal gramy, o wynikach nie będę mówił - śmiał się Malinowski, który jako kapitan ma obowiązek przyjmowania nowych zawodników. - Tradycja chrztów trochę się rozmyła, ale przyznaję, że ja też za nimi nie tęsknię - zaznaczył.
źródło: Niebiescy.pl