Piotr Stawarczyk podpisał niedawno z Ruchem nowy, dwuipółletni kontrakt, choć jeszcze kilka miesięcy temu poważnie myślał o wyjeździe za granicę. 29-letnim stoperem zainteresowano się po bardzo dobrym sezonie, w którym zdobył z "Niebieskimi" wicemistrzostwo Polski.
- Zaczęło się coś dziać wokół mojej osoby. Nie był to oczywiście jakiś wielki ruch, ale nagle pojawiło się zainteresowanie. Dostawałem sygnały od różnych menedżerów, którzy pytali czy byłbym skłonny wyjechać nawet za granicę. Odbierałem telefony, że są kluby gotowe do rozmów. W grę wchodziły głównie kierunki na wschód od Polski - opowiada "Stawar" w rozmowie z portalem Weszlo.com. Poniżej fragment wywiadu.
Ukraina? Te klimaty?
- Był jakiś temat w Rosji i trochę luźniejsza historia z wyjazdem do Azerbejdżanu. Miałem informacje od agentów, że można to załatwić. Wyraziłem chęć podjęcia negocjacji, dałem też wolną rękę w rozmowach z Ruchem, ale nagle kontakt się urwał. Jak to się u nas mówi - zabrakło konkretów. Być może te kluby nie miały też aż takiej determinacji, żeby mnie sprowadzić. Mnie wydawało się, że to idealny moment, żeby jeszcze gdzieś się sprawdzić i zarobić trochę większe pieniądze, bo przecież oczywiste, że nie dorobiłem się na piłce tyle, żeby móc wieść spokojne życie i niczym się nie martwić. Między innymi dlatego byłem zainteresowany transferem.
Wyobrażałeś już sobie powoli życie w Azerbejdżanie?
- Nie napalałem się. Poza tym mówiono mi o klubie z Baku, czyli ze stolicy, w której - podejrzewam - byłby normalny komfort życia. Kultura może trochę inna, ale przecież tylu ludzi jeździ w tamtym kierunku i daje sobie radę, że i ja na pewno bym jakoś się odnalazł.
(...)
Nie uważasz, że ostatnią rundą mogłeś przekreślić sobie szansę na jakiś znaczny sportowy awans?
- Nigdy nie myślę w ten sposób. Nie zakładam, że najlepszy sezon mam za sobą. Zdaję sobie sprawę, że ostatnie pół roku było słabe, jak dla większości zawodników Ruchu, ale może też to zamieszanie... Fakt, że dostawałem telefony o różnych możliwościach za granicą, opcjach zarobienia naprawdę ciekawych pieniędzy, być może to też mi nie pomogło. Nigdy wcześniej nie byłem szczególnie eksponowany, więc lekka dekoncentracja mogła się wkraść do głowy. Dlatego w pewnym momencie powiedziałem: "koniec. Trzeba dać sobie spokój, jak najszybciej podpisać kontrakt z Ruchem i mieć czystą głowę. Wiedzieć na czym stoję".
Więcej na stronie
weszlo.com.