- Przy naszym wigilijnym stole zawsze zostawialiśmy wolne miejsce, choć jeśli dobrze pamiętam, to do tej pory nikt nie przyszedł. Może dziś ktoś się pojawi? - zastanawia się pochodzący z Białegostoku Igor Lewczuk.
W domu piłkarza Ruchu obowiązkiem jest dwanaście potraw na wigilijnym stole, wśród których muszą się znaleźć: karp, śledzie, ryba po grecku, barszcz z uszkami, zupa grzybowa oraz kompot. - Te potrawy zawsze można zjeść w naszym domu, a jeśli chodzi o sam region, to wszystko zależy od tego, w czym specjalizuje się pani domu - wskazuje "Lewy", który okres przedświąteczny lubi spędzać na zakupach.
- Podoba mi się atmosfera panująca w galeriach handlowych, fajna nastrojowa muzyka szybko wpada w ucho. Tej nagonki na prezenty i konsumpcję nie popieram, jednak to też ma swoje uroki, więc nie jestem aż tak na nie. Przed świętami trzeba pochodzić z żoną, doradzać i pokupować prezenty - mówi Igor Lewczuk, a po chwili dodaje. - A dla żony sam znalazłem coś fajnego, oby tylko się nie dowiedziała i nie zaczęła tego szukać - puszcza oko.
Obrońca chorzowskiego zespołu przy okazji Świąt Bożego Narodzenia postanowił odwiedzić znajomą szkołę w Białymstoku i rozdać w niej niebieskie prezenty. - Znajomy prowadzi w niej zajęcia z dzieciakami i chciałem przekazać im coś z Ruchu. Prezenty od ekstraklasowego klubu to dla nich ogromna radość - uśmiecha się.
Rodzina Lewczuków, która już wkrótce powiększy się o kolejnego potomka, święta spędzi u najbliższej rodziny, zaś na Sylwestra zamierza wybrać się w polskie góry. - Urlop spędzamy w kraju, bo mamy małe dziecko, a poza tym żona jest w ciąży, więc byłoby troszkę za dużo zachodu z dalszym wyjazdem. Nowy Rok będziemy wspólnie witać w Zakopanem - mówi Igor.
źródło: Niebiescy.pl