- W końcu spotkamy się w komplecie. Odkąd zacząłem pracować w Ruchu i wyjechałem do Chorzowa, byłem w domu zaledwie raz! - mówił nam tuż przed wyjazdem na urlop trener "Niebieskich", Jacek Zieliński.
- Święta Bożego Narodzenia to jedne z niewielu dni w roku, gdy jesteśmy wszyscy razem. Do naszego Tarnobrzega, gdzie mieszka moja żona, zjeżdżamy się z różnych stron Polski. Ja z Chorzowa, a synowie z Krakowa i Warszawy. Wigilię spędzamy u mamy, drugi dzień u nas, a później jeszcze odwiedzamy rodziców. Taka jest nasza tradycja - wskazał szkoleniowiec Ruchu.
Trener Zieliński zdradził nam, że pod jego choinką znajdzie się sporo niebieskich prezentów. - Będą koszulki oraz piłki - uśmiechał się. - Na naszym wigilijnym stole na pewno nie zabraknie barszczu z uszkami, karpia, kapusty z grzybami oraz pierogów. Po kolacji zaśpiewamy kolędy, a później oczywiście pasterka. Już od mojego dzieciństwa co roku chodzimy do kościoła Dominikanów. W Sylwestra skupimy się na jakiejś kameralnej domowej imprezie ze znajomymi. Nie przewidujemy żadnego balu ani szaleństw, tym bardziej, że żona niedawno przeszła operację - opowiedział Jacek Zieliński, który przed świętami wyręcza swoją żonę w jednej ważnej czynności...
- Na mojej głowie zawsze są zakupy. Zaopatruję lodówkę we wszystkie produkty, które zażyczy sobie moja żona - mówił z uśmiechem.
źródło: Niebiescy.pl