Tomasz Hajto (trener Jagiellonii):
- Przyjeżdżając do Chorzowa wiedzieliśmy, że mamy bardzo dobrą passę siedmiu spotkań bez porażki. Jechaliśmy na ciężki teren do drużyny, która po czterech przegranych na pewno nie czuła się komfortowo. My jednak zagraliśmy tutaj o trzy punkty. W naszą grę znowu wkradła się nonszalancja przy stałym fragmencie gry, po którym straciliśmy bramkę. Z gry jestem bardzo zadowolony, bardzo fajnie wyglądało to momentami. Stwarzaliśmy sobie okazje i chciałbym jeszcze raz zobaczyć sytuację z 6, 7 czy 8 minuty, gdy Plizga wychodził sam na sam. To mogło być decydujące dla tego meczu. W konsekwencji znowu kończyliśmy w dziesięciu, a to na pewno boli. To spotkanie przez tą akcję Dawida Plizgi mogło całkiem inaczej wyglądać. Przegrywając, wróciliśmy w bardzo dobrym stylu. Strzeliliśmy bramkę na 1:1 i w 94. minucie mieliśmy stuprocentową sytuację. Ten remis Ruch może zawdzięczać fantastycznej interwencji Peskovicia, który pokazał, że fach bramkarski nie jest mu obcy.
Jacek Zieliński (trener Ruchu):
- Zagraliśmy niezłe spotkanie, zasłużyliśmy w tym meczu na trzy punkty, ale mamy tylko jeden, dlatego w szatni jest żal, smutek i rozgoryczenie. Zdążyłem już sobie zobaczyć sytuację z 83 minuty, gdy Piech umieścił piłkę w siatce i była to bramka prawidłowa. Wypadałoby się teraz zastanowić... W meczu z Wisłą nieuznana bramka - tracimy punkty, w dniu dzisiejszym - tracimy punkty. Mielibyśmy cztery punkty więcej, oczywiście abstrahując od innych elementów naszej gry. Czasami się mówi, że trener się tłumaczy, ale my teraz moglibyśmy mieć 19 punktów i byłoby całkiem inaczej. Pod szatnią sędziowską mówią, że ponoć sędziowie się mylą, bo są ludźmi. A ja po tym remisie mogę na przykład stracić pracę...
źródło: Niebiescy.pl