- "Niebiescy" mecz z Legią muszą zacząć rozgrywać na długo przed pierwszym gwizdkiem. Przy Łazienkowskiej wygrywa się i przegrywa przed wejściem na murawę. Tak właśnie piłkarze Ruchu stracili tam punkty w poprzednim sezonie. Psychika nie pozwoliła im na pokazanie tego, co potrafią. Jeżeli teraz też się przestraszą i będą czekać jak na ścięcie, skończy się podobnie - zapewnia Mariusz Śrutwa.
Były piłkarz, który spędził w Ruchu niemal całą swoją karierę, ale zaliczył także krótki epizod w Legii, już zaczyna myśleć o tym, co w Chorzowie musi stać się zimą. - Trzeba zacząć od męskich rozmów z zawodnikami. Każdego trzeba zapytać, czy satysfakcjonuje go gra w Ruchu i czy jest gotowy oddać zdrowie za ten klub. Wydaje mi się, że niektórzy z nich przychodzą na Cichą jak do zwykłej pracy. Nie utożsamiają się do końca z niebieskimi barwami. Nie widziałem, żeby derby z Górnikiem elektryzowały ich w jakiś szczególny sposób - a powinny. Nie wszyscy chcą i nie wszyscy ciągną ten wózek w jedną stronę. Należałoby ze 2-3 piłkarzy pogonić. Bo albo są za słabi, albo traktują Ruch jak dobrze płatny przystanek na koniec kariery. Trzeba już teraz myśleć o budowie zespołu na następny sezon. Na walkę o tytuł mistrzowski za późno - mówi "Super Mario".
Zdaniem Śrutwy jest za wcześnie na ocenianie pracy Jacka Zielińskiego. - Zawsze ceniłem go jako szkoleniowca i szkoda, że nie miałem okazji z nim popracować. Przejął Ruch w nieciekawym momencie, a jednak drużyna zaczęła punktować. Dopiero potem wszystko odwróciło się o 180 stopni, ale tutaj kłania się to, że trener ma coraz mniej zdrowych zawodników do dyspozycji. Jednocześnie będzie można go ocenić dopiero po zakończeniu sezonu, kiedy wiosną zobaczymy zespół przygotowany do rundy przez niego - wskazuje Mariusz Śrutwa.
źródło: Sport / Niebiescy.pl