- Nie da się ukryć, że trochę spadł mi kamień z serca, gdy Piech opuścił boisko. On nieprzypadkowo znalazł się w kadrze i to, jak bardzo jest niebezpieczny pokazał choćby przy strzeleniu nam bramki - powiedział po wczorajszym meczu trener Polonii, Piotr Stokowiec.
Ton powyższej wypowiedzi może sugerować, że szkoleniowiec ucieszył się z kontuzji najlepszego napastnika Ruchu, ale dalsza część jego wypowiedzi rozwiewa wątpliwości. - Spadł mi kamyczek z serca, ale nie życzę mu źle i trochę mi go szkoda, bo kiedyś sam dołożyłem cegiełkę, żeby ściągnąć tego zawodnika do Widzewa. Kibicuję mu, to jest bardzo sympatyczny chłopak i mam nadzieję, że to nic poważnego - stwierdził.
Piotr Stokowiec był pod wrażeniem akcji, po której Piech zdobył bramkę. - Była bardzo dobra. Przegranie przez skrzydło, przez Marka (Zieńczuka - przyp red.) na drugą stronę, no można powiedzieć, że szkoleniowa akcja. Nam zabrakło asekuracji, ale takie bramki się zdarzają. Rozumiem, że czegoś może zabraknąć, gdy przeciwnik przeprowadzi świetną akcję, bo to jest piłka nożna. Kibice przychodzą po to, żeby oglądać bramki. To nie był nasz prosty błąd, po prostu przeciwnik zagrał bardzo dobrze - chwalił trener "Czarnych koszul".
źródło: Niebiescy.pl