W 72. minucie Paweł Buzała wykorzystał niefrasobliwość piłkarzy Ruchu Chorzów i doprowadził do wyrównania. Najpierw błąd przy wybiciu futbolówki popełnił Piotr Stawarczyk, a następnie - w decydującym momencie - Filip Starzyński. Po meczu nikt nie miał jednak żadnych pretensji do młodego pomocnika "Niebieskich".
- To się każdemu może zdarzyć, nie robimy z tego tragedii, poza tym tam była jeszcze okazja do asekuracji i wybicia piłki. Najłatwiej byłoby zgonić wszystko na Starzyńskiego, ale takie błędy się przecież zdarzają. Dobrze, że to odrobiliśmy, natomiast ja absolutnie nie mam do niego pretensji. Grał na tyle, na ile mógł - powiedział na konferencji prasowej trener Jacek Zieliński.
» Zobacz bramkę Pawła Buzały
- Filip miał po prostu pecha, każdemu może się coś takiego zdarzyć i nikt go na pewno nie będzie za to winił - stwierdził stoper Ruchu, Maciej Sadlok.
Zaledwie trzy minuty po stracie gola Starzyńskiego zastąpił Paweł Lisowski, ale kiks nie miał na to żadnego wpływu. - Zmianę planowaliśmy już wcześniej, ale nie zdążyliśmy jej zrobić, bo poszła szybka akcja z jednej na drugą stronę. Niestety, zawiodła nasza organizacja zmian. Bez względu na tą sytuację Filip i tak zszedłby z boiska, bo widać było, że ma dość - tłumaczył Zieliński.
źródło: Niebiescy.pl