Po ostatnich porażkach z Viktorią i Lechem w środowisku zaczął krążyć... żart o "Niebieskich". - Przychodzą piłkarze Ruchu do baru i zamawiają pięć Pilznerów, 0,7 czystej i cztery Lechy...
Czy po meczu z Widzewem domówią jeszcze kilka Harnasi? (Harnaś to sponsor Widzewa - przyp. red.). - Mam nadzieję, że po spotkaniu w Łodzi już nikt z nas nie będzie żartował - uśmiecha się Marek Zieńczuk.
"Zieniu" w przerwie spotkania z "Kolejorzem", gdy Ruch przegrywał już 0:3, stwierdził, że wstyd mu grać w takim meczu. Na drugą połowę już nie wyszedł na boisko. - Chodziło mi tylko o współpracę pomiędzy formacjami. Myślałem o "zębie", jaki trzeba włożyć w grę, jeśli chce się w lidze wygrywać mecze - tłumaczy chorzowski pomocnik. - Powiedzieliśmy sobie o tym w szatni, więc mogę zapewnić, że emocje po tej inauguracyjnej wpadce już dawno opadły. Teraz pozostaje nam wykonać czarną robotę na boisku Widzewa. W tym tygodniu prezentowaliśmy się fizycznie zdecydowanie lepiej niż przed Lechem, stąd mój rosnący optymizm przed sobotą - mówi Zieńczuk.
źródło: Niebiescy.pl / Sport