Delegacja Ruchu Chorzów wzięła udział w pogrzebie Jacka Machcińskiego, który odbył się kilka dni temu w Łodzi. Córka byłego trenera Niebieskich przysłała do naszego Klubu podziękowania. Prezentujemy je poniżej.
"W imieniu swoim i swojej Rodziny serdecznie dziękuję klubowi Ruch Chorzów za przysłanie delegacji, która wzięła udział w uroczystości pogrzebowej mojego Taty, Jacka Machcińskiego, jaka odbyła się w Łodzi 8 stycznia. Piłkarska Łódź jest czerwono-biało-czerwona i biało-czerwono-biała. Jednak tego dnia była również niebiesko-biała, za sprawą przepięknego wieńca i strojów młodych piłkarzy Ruchu Chorzów, którzy wnieśli do tej smutnej uroczystości odrobinę optymizmu. Żegnając przedstawiciela „starej gwardii” mieliśmy przed oczami przyszłość i nadzieję polskiej piłki nożnej.
Mój Tata miał ogromny sentyment do Ruchu Chorzów, gdzie we współpracy ze swoim mentorem i przyjacielem Leszkiem Jezierskim zdobył pierwsze w swoim życiu mistrzostwo Polski. Ostatnio znów dużo o nim mówiono i pisano, więc pewnie znana jest anegdota o jego szczęśliwych, zielonych skarpetkach, które wkładał na każdy mecz. Raz, gdy zapomniał zabrać ich z Łodzi, jeden z masażystów musiał przyjechać po nie przed kolejnym spotkaniem. A wtedy nie było autostrad i zapewne trasę Chorzów-Łódź-Chorzów pokonał Małym lub Dużym Fiatem, więc zajęło mu to znacznie dłużej niż 3 godziny w jedną stronę! Fartowne zielone skarpetki były chyba jednak tego warte, skoro ówczesny sezon zakończył się zdobyciem tytułu mistrzowskiego.
Żegnając się z Tatą włożyliśmy Mu do trumny rzeczy, które na pewno chciałby zabrać na tamtą stronę: piłkę narysowaną przez naszą córkę, papierosy (nieodłączny atrybut mojego Taty zarówno na boisku, jak i poza nim), dres i właśnie zielone skarpetki. Mam nadzieję, że przyniosą Ruchowi szczęście. Jestem pewna, że mój Tata, gdziekolwiek teraz jest, na pewno nie zapomni o drużynie, którą prowadził w najszczęśliwszych latach swojego życia. Tak jak Ruch nie zapomniał o nim. Człowiek nie umiera, dopóki żyje pamięć o nim.
Dziękuję za to, że dzięki klubowej delegacji Niebieskich, której towarzyszył wielki przyjaciel mojego Taty - pan Rudolf Bugdoł, mogę czuć, że mój Tata wciąż żyje.
Magdalena Machcińska-Szczepaniak z Rodziną"
źródło: Ruch Chorzów