O budowie nowego stadionu Ruchu, jego wielkości, kosztach, terminie wbicia pierwszej łopaty, poszczególnych etapach inwestycji, wynajmowaniu Stadionu Śląskiego i obiektu Piasta Gliwice, zagrożeniach oraz wspieraniu klubu przez miasto.

Prezydent Chorzowa Andrzej Kotala w obszernym wywiadzie dla serwisu Niebiescy.pl. Serdecznie zapraszamy!

Przez długi czas był pan zwolennikiem stadionu na 12 tysięcy miejsc, z opcją rozbudowy, jednak teraz zdecydował się pan, by wybudować obiekt od razu dla 16 tysięcy kibiców.
Andrzej Kotala: - Tak i to już jest pewne. Po obserwacji tego co się dzieje na stadionie Górnika Zabrze, gdzie przychodzi po 20 tysięcy kibiców, doszedłem do wniosku, że nie ma sensu tego etapować. Początkowo zakładaliśmy budowę na 12 tysięcy miejsc, a następnie mieliśmy zobaczyć, co się będzie działo i później podjąć decyzję o rozbudowie. Dzisiaj faktycznie wszyscy dojrzeliśmy do tego, aby w jednym rzucie budować obiekt na 16 tysięcy miejsc. Faktycznie widzimy taką szansę, że będzie on wypełniony do końca.

Na takim rozwiązaniu od początku mocno zależało fanom Ruchu, z którymi odbył pan w ostatnich latach wiele spotkań. Ostatnie z nich miało miejsce 19 września.
- Kibice zaakceptowali takie rozwiązanie, ale nie ukrywam, że miały też na to wpływ ostateczne kosztorysy inwestorskie. Wykonała je firma, która zaprojektowała stadion i okazało się, że różnica pomiędzy obiektem na 12 i 16 tysięcy miejsc - przy tak dużych kosztach całej inwestycji - jest stosunkowo niewielka.

Ile będzie etapów budowy i jakie kwoty zostaną na nie przeznaczone?
- Będą trzy etapy. Wstępny plan zakłada, że na początku przebudujemy trybunę główną, która będzie zapleczem dla klubu. Wybudujemy szatnię, siedzibę, izbę pamięci i sky boxy, na których klub będzie mógł w przyszłości zarabiać. W kolejnych dwóch etapach powstaną trybuny dla kibiców, czyli narożniki i trybuna leżąca naprzeciwko trybuny głównej. Podział środków jest mniej więcej taki: 50 milionów złotych pierwszy etap, 30 milionów drugi i 25 milionów trzeci.



Kiedy zostanie wbita "pierwsza łopata"? To obecnie najbardziej wszystkich ciekawi.
- Zgadza się, wszyscy się tym interesują. Przede wszystkim muszą zostać przeprowadzone procedury związane z wyłonieniem inżyniera kontraktu oraz wyłonieniem w drodze przetargu głównego wykonawcy inwestycji. Patrząc realnie na rynek, dostrzegamy dwie możliwości. Najbardziej optymistyczna wersja jest taka, że potrwa to 6 miesięcy. Natomiast jeśli będą odwołania i problemy związane z procedurami przetargowymi, to może się to przeciągnąć do 9 miesięcy. Pierwszą łopatę wbijemy w drugiej połowie 2018 roku.

Ile zajmie budowa całego obiektu?
- Przewidujemy, że całość zajmie 4 lata. Pierwszy etap to 2 lata, a kolejne dwa - po roku. Jest to oczywiście uwarunkowane naszymi możliwościami budżetowymi. Wariant czteroletni pozwala nam to sfinansować bez większych problemów.

Miasto wyklucza opcję, by od razu budować cały stadion?
- Taki wariant był rozpatrywany. My zakładamy jednak, że murawa na Cichej pozostanie nietknięta, bo jest w miarę nowa i jest podgrzewana. Nie ma potrzeby budowania jej od postaw i w związku z tym Niebiescy będą mogli rozgrywać na niej mecze.

Przy takim rozwiązaniu drużyna nie będzie musiała się przeprowadzać na Stadion Śląski lub na przykład do Gliwic.
- W mojej ocenie nie ma sensu ponosić dodatkowych kosztów związanych z wynajmowaniem Stadionu Śląskiego. Dzisiaj już jednak wiemy, że rocznie byłaby to kwota liczona w milionach (nieoficjalnie mówi się, że byłyby to nawet 4 miliony złotych za sezon - przyp. red.). Drugą opcją mogłoby być wynajmowanie obiektu Piasta Gliwice i tutaj wiemy z doświadczenia, że byłoby to około 100 tysięcy złotych za spotkanie. Moim zdaniem najbardziej optymalnym rozwiązaniem jest rozgrywanie meczów na swoim stadionie w trakcie budowy. To się udało Górnikowi, a także paru innym klubom. Myślę, że nam się też uda. Natomiast gdyby Ruch wrócił do Ekstraklasy i miałby nie dostać licencji, to wtedy będziemy rozważać wynajem innego stadionu. Jednak nie Śląskiego, tylko tańszego, na którego będzie nas po prostu stać.



Kibice kilkakrotnie sugerowali, żeby budowa została rozpoczęta nie od trybuny głównej, a od trzech pozostałych. Odrzuca pan taką możliwość, czy zostanie to jeszcze poddane analizie?
- Poddamy to analizie, gdy zostanie wyłoniony inżynier kontraktu. On rozważy taką możliwość. Na ten moment posiadamy taką wiedzę, że powinniśmy zacząć od trybuny głównej, bo tutaj znajdą się główne przyłącza medialne, energetyczne, wodne, gazowe. Dopiero później zaczęlibyśmy budować kolejne trybuny. Być może jednak kibice mają rację. Może faktycznie lepiej będzie zadaszyć całą resztę, bo jeśli Ruch będzie grał w Ekstraklasie, to nie będzie wtedy potrzeby wynajmowania innego obiektu, tylko będziemy mogli rozgrywać mecze na Cichej. Posiadalibyśmy bowiem wymaganą liczbę miejsc zadaszonych, więc byłoby to zgodne z wymogami licencyjnymi. Poddamy tę propozycję analizie, ale pozostawmy to fachowcom.

Miastu mocno zależy na tym, żeby Ruch mógł rozgrywać swoje mecze na Cichej, bo wtedy uda się uniknąć dodatkowych kosztów.
- Dokładnie tak to można podsumować. Po co ponosić takie dodatkowe koszty? A pamiętajmy, że Ruch z pewnością będzie oczekiwał wsparcia finansowego od miasta. Mogę zapewnić, że miasto na pewno będzie wspierać klub na takim poziomie jak dotychczas.

Pan prezydent co roku deklaruje, że będzie to kwota w wysokości 2 milionów rocznie. W związku z budową stadionu, wyższe wsparcie będzie wykluczone?
- Jeśli zaczniemy budować stadion, to na wyższe wsparcie nie będzie nas stać. Mamy sporo pieniędzy zaangażowanych w klub w formie pożyczki. Być może w przyszłości znajdzie się jakiś sponsor strategiczny lub inwestor, który zechce przejąć większość akcji klubu i może ten problem zniknie. Mamy taką nadzieję, po to inwestowaliśmy w Ruch, aby w przyszłości jakieś pieniądze z tego klubu odzyskać. Tak robią zresztą wszyscy akcjonariusze, którzy inwestują swoje środki. Oczywiście my patrzymy na to z innego punktu widzenia, ponieważ to są środki publiczne, o które musimy dbać z jak największą starannością.



Prezes Ruchu Janusz Paterman zwrócił się z prośbą, aby miasto wsparło w tym roku klub kwotą 3 milionów złotych i w przyszłym roku kwotą 5 milionów złotych. Na konto Ruchu wpłynęły już w tym roku 2 miliony złotych, a jak będzie z pozostałymi środkami? Jaki wpływ będzie miała na to budowa stadionu?
- W tym roku miasto, zgodnie z obietnicą, zainwestowało już w klub 2 miliony złotych. Równocześnie cały czas szukamy jeszcze trzeciego miliona. Jeżeli sąd podpisze układ restrukturyzacyjny i zostanie on zaakceptowany przez walne zgromadzenie akcjonariuszy, to postaramy się znaleźć ten milion. Natomiast w przyszłym roku planujemy w budżecie miasta 3 miliony złotych, które trafią na konto klubu.

Trzeba mieć na uwadze to, że w przyszłym roku rozpoczynamy budowę stadionu. Jeszcze w tym roku musimy znaleźć środki na wyłonienie inżyniera kontraktu, a następnie podjąć kolejne kroki związane z budową obiektu. Będą 3 miliony złotych dla Ruchu i na tę chwilę trudno mi obiecać, aby było więcej. Nie będę składał żadnej deklaracji, nie będzie nas po prostu stać na to, aby jednocześnie budować stadion i wspierać klub większą kwotą. Zarząd i dział marketingu muszą pozyskiwać środki również z zewnątrz. Cały czas liczymy ponadto na pozostałych akcjonariuszy, już kiedyś taki apel podniosłem. Skoro miasto daje, to gdzie są inni? Niech inni też wesprą klub finansowo w tych trudnych czasach. Miasto nie jest przecież jedynym akcjonariuszem Ruchu.

W 2018 roku w Chorzowie rozpoczną się także inne duże inwestycje. Czy to jakieś zagrożenie dla stadionu?
- Nie jest to zagrożenie dla planów, które dzisiaj posiadamy. Byłoby to zagrożenie, gdybyśmy się uparli, że chcemy budować stadion na hura, w ciągu roku czy dwóch. Etapowanie pozwala nam na przeprowadzenie tych inwestycji, które w roku 2018 będą realizowane ze środków unijnych. Przypomnę, że będzie to przebudowa rynku, dokończenie remontu gimnazjum sportowego przy ul. Ryszki, dokończenie przedszkola przy ul. Omańkowskiej, a także prace na ulicach 3 Maja, Hajduckiej i Powstańców, które czeka remont związany z przebudową torowiska tramwajowego i zmianą sieci. To wszystko zbiegnie się w 2018 roku. Mam nadzieję, że to etapowanie pozwoli na to, że będziemy mogli budować stadion i realizować wszystkie inne niezbędne inwestycje, które są już zakontraktowane. A przypomnę, że są to inwestycje realizowane ze środków unijnych, nie tylko z wkładem miasta.



W przyszłorocznym budżecie znajdą się 3 miliony złotych dla Ruchu, a jaka kwota zostanie przeznaczona na budowę stadionu?
- Już na sesji wrześniowej mają zostać przeznaczone środki na wyłonienie inżyniera kontraktu, a na sesji budżetowej w grudniu będzie mowa o kwocie od 25 do 30 milionów złotych, aby rozpocząć pierwszy etap budowy stadionu.

Kibice mogą już spać spokojnie, że nowy stadion na pewno zostanie wybudowany?
- Ja jestem na tak i do tego pomysłu przekonuję radnych. Mam nadzieję, że nie wycofają się ze swoich deklaracji i będą za budową stadionu.

I nie są to obietnice przedwyborcze?
- Nie są to obietnice przedwyborcze. Przypomnę, że miasto już w roku 2016 było gotowe do rozpoczęcia budowy, ale wtedy pojawiła się trudna sytuacja, gdzie klub poprosił o wsparcie finansowe w formie pożyczki. Było wyraźnie zaznaczone, że pieniądze w budżecie miasta na rok 2016, które były przewidziane na budowę stadionu, zostały przeznaczone na pożyczkę dla klubu. Spółka Centrum Przedsiębiorczości pożyczyła Ruchowi 12 milionów złotych, a miasto dodatkowo 6 milionów. Ta pożyczka do dzisiaj nie została jeszcze całkiem zwrócona, a mimo to podejmiemy dalsze kroki w kierunku budowy stadionu.

Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)