- Tej zimy będziemy próbować systemu 3-4-1-2 i kto wie, czy to nie będzie nasze główne ustawienie. Dlatego pozyskanie skutecznego zawodnika na "dziewiątkę" zwiększa nam pole manewru - mówi trener Ruchu Chorzów
Jarosław Skrobacz, który udzielił wywiadu dziennikowi "Sport".
Zapraszamy do przeczytania wybranych fragmentów.
Od początku zimowego okresu przygotowawczego ma pan do dyspozycji dwóch nowych zawodników: obrońcę Remigiusza Szywacza i napastnika Piotra Stępnia.
Jarosław Skrobacz: - Bardzo mi na tym zależało, dlatego cieszę się z tego. To, co sobie założyliśmy, systemową pracą realizujemy. Nie dokonujemy żadnych nerwowych ruchów. Sprawy kadrowe porządkujemy w sposób wyważony i przemyślany. Działamy. Chcieliśmy pozyskać środkowego obrońcę i napastnika, oni są. Ponadto odszedł od nas młodzieżowiec Tomek Neugebauer, dlatego naturalne wydaje się, by w środek pola wskoczył za niego Piotrek Wyroba. To taka zmiana 1 do 1, ale musimy być przygotowani na różne rozwiązania. Przeglądamy możliwości na wahadłach. Tomek Wójtowicz musi mieć w kadrze kogoś, z kim będzie walczył o miejsce. Nie może już powtórzyć się sytuacja z rundy jesiennej, kiedy nieraz nie był już w stanie dograć meczu do końca, nie miał sił, a nie było za niego zmiany, bo brakowało nam młodzieżowca.
Pozyskanie Szywacza zamyka już stan posiadania w obronę?
- Remek to lewa noga - czyli to, co chcieliśmy. Bierzmy poprawkę, że trwa okres zimowy. Przy kwestiach transferowych, pozyskiwaniu zawodników, trzeba się mocno wysilić, napracować, użyć mocnych argumentów, by kogoś ściągnąć. Na rynku jest ich teraz niewielu dostępnych, a my nie planowaliśmy żadnych transferów gotówkowych, co jeszcze bardziej zawężało nam pole manewru. Cieszymy się, że zakontraktowaliśmy obrońcę ogranego piętro wyżej i liczymy, że sprosta wyzwaniu. Potrzebowaliśmy go, biorąc pod uwagę niepewną sytuację Konrada Kasolika i Kacpra Kawuli. Nasza sytuacja w defensywie nie jest rewelacyjna, dlatego nie zamykamy się. Nie powiem z pełną stanowczością, że to już koniec posunięć w tej formacji.
Kacper Kawula i Konrad Kasolik wracają do zespołu, to zwiększa pole manewru.
- Kasolik sprawdza sam siebie. Zaczynając zimowy okres przygotowawczy, stale czuł dyskomfort. Miał sporo konsultacji, trudno było o prawidłową diagnozę, ból ciągle nie ustępował. Mam nadzieję, że po trwającej już od października przerwie nie okaże się nagle, że i tak niezbędny będzie zabieg. Leczenie zakończył już Kawula. Ma za sobą poważną kontuzję i nie wiemy do końca, jak jego noga zareaguje, dlatego musimy się nastawiać, że na początek rundy wiosennej jeszcze do dyspozycji nie będzie. Cierpliwie będziemy na niego czekać, wszystko zależy teraz od jego pracy i podejścia.
Sporo dzieje się tej zimy w waszym ataku. Wypożyczenie ze Ślęzy Wrocław króla strzelców III ligi, Piotra Stępnia, to jest coś.
- Od napastnika wymaga się strzelania goli, a on w dwóch ostatnich sezonach był na III-ligowym szczeblu bardzo skuteczny. Mam nadzieję, że to przełoży się też na nasz grunt. Potrafi znaleźć się w sytuacji, szuka go piłka, ma dobre wykończenie. Cechuje go chłodna głowa i również stąd zdobywa tyle bramek. Ale… pamiętamy, że latem do Chorzowa ze Ślęzy trafił obrońca Tomek Dyr, a dziś możemy już powiedzieć, że II liga to były dla niego trochę zbyt wysokie progi. Jasne - mieliśmy nieco inne oczekiwania, był przymierzany na nieco inną niż wcześniej pozycję i do nieco innego systemu. Ale to też sygnał dla Piotrka Stępnia, że trzeba się mocno postarać, by odnaleźć się poziom wyżej.
Stępień będzie rywalizował z Danielem Szczepanem czy tworzył z nim duet?
- Wyobrażam sobie jedno i drugie. Jesienią próbowaliśmy też gry na dwóch napastników, choćby w nieszczęsnym, przegranym spotkaniu w Pruszkowie wybiegli w jedenastce Szczepan i Damian Kowalczyk. Tej zimy będziemy próbować systemu 3-4-1-2 i kto wie, czy to nie będzie nasze główne ustawienie. Dlatego pozyskanie skutecznego zawodnika na "dziewiątkę" zwiększa nam pole manewru. Damian Kowalczyk taką typową dziewiątką nigdy nie był, a dla Michała Biskupa cała jesień była nijaka. Więcej kontuzji, przerwy niż walki… Teraz w zamian mamy Stępnia, czyli chłopaka zdrowego, głodnego gry, ze swoimi planami i ambicjami. Liczymy, że nam pomoże.
(...)
Wyobraża pan sobie scenariusz, że już tej zimy odchodzi też Mokrzycki?
- Co mam powiedzieć? Piłka już taka jest, że trudno cokolwiek wykluczyć. Oczywiście - chciałbym, by Michał grał z nami, podpisał dłuższy kontrakt, bo to zawodnik dający bardzo dużo. To postać, która wiele znaczy nie tylko na boisku, ale i poza nim. Jego odejście byłoby dużą stratą, a dodając do tego transfer Neugebauera można by powiedzieć, że środek pola nam się rozsypał. Dlatego wszystkie ewentualności trzeba brać pod uwagę i musimy zrobić wszystko, by nawet na taki wariant być przygotowani.
(...)
Od pierwszego treningu testujecie młodzieżowców, tyle że grających w polu – Pawła Żuka i Kacpra Janiaka. Kiedy decyzje?
- Nie później niż do końca tygodnia. Tak się umówiliśmy. Znamy ich możliwości, zalety, wady. Dziś świat piłkarski jest mały, wszyscy wszystkich znają. Opinii - nawet skrajnych - było sporo. Od zachwytów po totalną krytykę… Mamy też InStata, możemy obejrzeć ich mecze nawet sprzed 4 lat, dlatego pewien ogląd na testowanych zawodników zawsze jest. Żuk grał zarówno na prawej obronie, jak i prawej pomocy. Jeśli wszystko będzie dobrze pod względem wydolnościowym, to może być typowym wahadłowym. Janiak w Tychach grał sporo na boku pomocy, mając za plecami obrońcę, bo GKS stosuje ustawienie z czwórką w tyłach. Potrafi też zagrać w środku pola, między liniami.
źródło:
Sport