Drużyna Niebieskich była niepokonana przez dwanaście kolejek, jednak w trzynastej musiała przełknąć gorycz porażki. W minioną sobotę Ruch niespodziewanie przegrał przy Cichej z beniaminkiem drugiej ligi Wisłą Puławy 2:4.
- Nie dojechaliśmy na ten mecz, zostaliśmy w szatni i można by wymyślić jeszcze kilka podobnych określeń, bo rzeczywiście tak to do przerwy wyglądało. Nie wiem, czym było to spowodowane. Może jakimś samouspokojeniem czy zbytnią pewnością siebie, że nic złego nam się nie może stać, że i tak to rozstrzygniemy na swoją korzyść... Niestety tak nie było, dostaliśmy po głowie. Mam nadzieję, że był to prysznic, który zespół odebrał jako nauczkę. Nie można tak grać i wychodzić z takim nastawieniem, bo to później potęguje jedno, drugie nieudane zagranie. W przerwie próbowaliśmy zareagować, były roszady, zejście Janoszki na bok, zalecenia, że ma schodzić do środka i zostawiać wolne pole dla Dyra. Zaczęliśmy to realizować w drugiej połowie, wyglądało to lepiej, strzeliliśmy bramkę na 2:1 i... pomińmy resztę milczeniem - wzdycha trener Jarosław Skrobacz.
Rozdrażnieni chorzowianie chcą jak najszybciej rozpocząć nową serię, a najbliższą okazję będą mieli już w sobotę w Pruszkowie. - Nie wyobrażam sobie innego podejścia niż to, żeby pojechać tam z nastawieniem, by zatrzeć złe wrażenie po ostatnim spotkaniu, a szczególnie po pierwszych 45 minutach. Mecze też się przegrywa i na pewno jeszcze nie raz przegramy. Ważna jest jednak reakcja "po" oraz to, by wrócić na zwycięskie tory - podkreśla szkoleniowiec Ruchu i dodaje, że jego podopiecznych czeka trudne zadanie.
- Znicz na początku sezonu zaliczył kilka porażek, a teraz od dłuższego czasu nie przegrywa. Doszli tam znani zawodnicy jak Kosakiewicz czy Możdżeń, a takie nazwiska w drugiej lidze robią wrażenie. Nie będzie łatwo. Pruszków gra solidne spotkania, potrafi punktować z trudnymi rywalami, jak ostatnio u siebie z Olimpią Elbląg. Jesteśmy po analizie i wiemy, czego się spodziewać. Z drugiej strony to jest znowu 90 minut, które rozpoczyna się od stanu 0:0. Trzeba udowodnić swoją wyższość. Bardzo liczę, że sportowa złość będzie w nas dużo, dużo większa i sięgniemy po trzy punkty na wyjeździe - zaznacza Skrobacz.
- Nam się nic nie należy za to, że jesteśmy Ruchem Chorzów. Nic nam się nie należy za to, że przy herbie jest 14 złotych gwiazdek. Ktoś kiedyś na ten sukces zapracował, ale my nie możemy się pod niego podpinać. Musimy patrzeć na to co jest dzisiaj, co jest teraz. Mamy zespół, który jeszcze niedawno grał w trzeciej lidze i zawodnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jaki to jest przeskok. Punktowo oczywiście mamy niedosyt, bo wymienimy kilka spotkań, w których uciekły nam zwycięstwa i skończyło się remisem. Z drugiej strony były mecze, które wygrywaliśmy w większości jedną bramką. Trzeba było się nabiegać i doceniamy każdy wywalczony punkt. Chcemy ich zdobyć jak najwięcej i zobaczymy, co będzie zimą - mówi trener Ruchu.
źródło: Niebiescy.pl