W ostatnich dniach aura diametralnie się zmieniła. Ale pomimo obfitych opadów śniegu i deszczu, zawodnicy Ruchu nie mogą narzekać na warunki, w jakich przychodzi im trenować.
- W dniu, w którym cały dzień padał śnieg trenowaliśmy na sztucznym boisku. Byłem bardzo zaskoczony po powrocie na główną płytę, bo okazało się, że jest bardzo dobrze przygotowana. Nie spodziewałem się takich warunków. Stan nawierzchni jest świetny, zobaczymy tylko jaka będzie temperatura podczas meczu z Arką. Na dzisiaj nie utrudnia mi to pracy. Problemy były, gdy trenowaliśmy na śniegu. Teraz wszystko jest ok, piłki są mokre, przez co trochę się ślizgają, ale tak po prostu bywa, to nie jest wielkie utrudnienie - stwierdził bramkarz Niebieskich, Libor Hrdlicka.
Słowak w ostatnim spotkaniu z Jagiellonią skapitulował po kapitalnym uderzeniu Konstantina Vassilijeva z rzutu wolnego. Czy mógł zrobić więcej? - To był bardzo dobry strzał, ale był jeden błąd. Postawiłem mur tak jak robię to za każdym razem. Nie spodziewałem się, że on aż tak dobrze uderzy, gdybym wiedział, przesunąłbym wszystkich w lewo. Oczekiwałem strzału nad murem, więc ustawiłem go tak, jak zawsze. Okazało się, że niewystarczająco dobrze, jak dla takiego zawodnika jak Vassiljev.
Teraz Ruch czekają dwa ważne spotkania z bezpośrednimi rywalami w tabeli. - Tym razem nie ma już innej opcji, niż zwycięstwo. Trzeba punktować w każdym meczu tym bardziej, że gramy u siebie z drużyną, którą możemy doskoczyć w tabeli – zaznaczył Hrdlicka, który w pierwszym, przegranym 0:3 meczu z Arką jeszcze nie mógł wystąpić. – Nie byłem zarejestrowany, więc oglądałem ten mecz tylko w telewizji, ale nie pamiętam go już tak dokładnie. Dzisiaj jest już inny czas. To, co się wtedy działo nie ma wielkiego znaczenia. Teraz jesteśmy już lepszą drużyną i spróbujemy się zrewanżować za porażkę z pierwszej rundy – zapewnił bramkarz.
źródło: Ruch Chorzów