Wesołe Święta to raczej nie będą... Pożegnaliśmy jedną z legend Ruchu Jurka Wyrobka, człowieka o którym nigdy nie słyszałem złego zdania, zresztą on sam też o nikim złego słowa nie powiedział. Skromny, nigdy nie upominał się o swoje, ale chyba teraz nadszedł czas, aby jego rodzina w końcu odzyskała z wszystkich klubów, w których Jurek pracował, należne pieniądze, a tych z tego co wiem jest dość sporo.
Delegacje z wielu klubów świadczyły o tym, że był doceniany nie tylko w Chorzowie, ale wszędzie tam, gdzie pracował. Zresztą towarzyszyli Jurkowi w jego ostatniej drodze przedstawiciele m.in. GKS-u Katowice czy Piasta Gliwice, czyli klubów z którymi Jurek nie miał zawodowo nic wspólnego. Ilu trenerów może liczyć na taki szacunek?
W Wielkanocny Poniedziałek mogą nam poprawić humory nasi ulubieńcy wygrywając, a przynajmniej remisując w Lubinie, bo walka o utrzymanie jest coraz ciekawsza. Punktuje Podbeskidzie, wygrywa Bełchatów (450 minut bez straty gola!!!) i każda strata punktów przez Niebieskich może być brzemienna w skutki. Na szczęście Zagłębie Lubin w tym sezonie wyjątkowo nam leży i trzeba by tę passę podtrzymać. Zwłaszcza, że lubinianie zagrają w osłabionym składzie.
Zdziwiony jednak jestem ułożeniem kalendarza rozgrywek, bo przecież w jaki sposób można było ustawić mecz Podbeskidziu we czwartek, a Ruchowi w poniedziałek, skoro oba zespoły spotykają się ze sobą już w najbliższy piątek? Bielszczanie będą odpoczywać 8 dni, a Niebiescy tylko 3? Sprawiedliwe? Oczywiście, jeśli wyniki będą pozytywne, to powiemy, że Niebieskim bardziej służy "metoda meczowa", bo przecież już w przyszły wtorek półfinał Pucharu Polski z Legią, ale póki co trzeba ograć wspomniane Podbeskidzie, bo tylko w tym przypadku możemy być prawie pewni utrzymania w ekstraklasie.
Nawiasem mówiąc, były już trener bielszczan to dla mnie facet bez ambicji, bo przecież mógłby sobie wyrobić nazwisko w Polsce np. utrzymując "Górali" w ekstraklasie, a wybrał skok na kasę na Syberii. A jak się kończą tego typu przygody pokazuje przykład Arka Piecha, który albo gra ogony, albo nie gra wcale, w bardzo przeciętnym klubie tureckim. Ale najważniejsze, że kasa wpływa na konto regularnie, zwłaszcza managerowi, bo przecież dobro zawodnika kompletnie się tu nie liczy.
Zresztą nie od dziś twierdzę, że bardzo wiele złego dla całej polskiej piłki robią właśnie panowie zajmujący się "doradzaniem" piłkarzom. W rzeczywistości natomiast łupią z kasy, przede wszystkim kluby i "przy okazji" swoich "podopiecznych". No cóż, nie od dziś wiadomo, że najlepiej zarabia się na pośrednictwie. Dlatego znacznie bardziej będę cenił ludzi pokroju Jurka Wyrobka niż Panów Bolka, Kołakowskiego, Piekarskiego i tego typu kombinatorów. Na szczęście takich tłumów, jakie oddały cześć Jurkowi Wyrobkowi, Wy się nie spodziewajcie!
Z Niebieskim pozdrowieniem,
Bogdan Kalus