To nie przypadek, to już dobra passa! Po wyjazdowej wygranej z Legią Warszawa, piłkarze Ruchu tym razem dali radość swoim kibicom. W poniedziałek przy Cichej pokonali Śląsk Wrocław.
Choć zwycięskiego składu się nie zmienia, to trener Waldemar Fornalik musiał dokonać roszad w defensywie. Urazu głowy w meczu z Legią doznał Martin Konczkowski. Absencja akurat tego zawodnika to ewenement - obrońca charakteryzuje się iście końskim zdrowiem - rozegrał 44 kolejne mecze w pełnym wymiarze czasowym! "Koncziego" zastąpił Marcin Kowalczyk, a na lewą obronę desygnowany został Michał Koj. Był to dla niego pierwszy występ od feralnego, wrześniowego meczu z Termalicą.
Kibic Ruchu liczyli, że ich ulubieńcy rozpoczną serię zwycięstw i zaczną regularnie punktować na własnym boisku. Z ostatnich dziesięciu spotkań przy Cichej wygrali zaledwie dwa. I od początku meczu robili wiele, by swoich fanów zadowolić.
Już w 8. minucie Niebiescy otworzyli wynik meczu. Prawą stroną pomknął Miłosz Przybecki, otrzymał podanie z głębi pola i znalazł się sam na sam z Mariuszem Pawełkiem. Bramkarz poszedł mu w sukurs i skrócił kąt, ale pomocnik popisał się efektowną podcinką. Czas stanął w miejscu - piłka frunęła wysoko i nabrała niebezpiecznej rotacji i wydawało się, że lada moment minie cel. Jednak ku radości trybun, futbolówka odbiła się od wewnętrznej części słupka, po czym zatrzepotała w siatce!
Ruch szybko zrobił swoje, ale zdecydowanie groźniejszy był Śląsk. Na początku meczu dobra okazję zmarnował Kamil Biliński. W 38. minucie napastnik miał szansę się zrehabilitować - trafił do siatki Ruchu, ale sędzia zasygnalizował pozycję spaloną napastnika. Decyzja wydała się kontrowersyjna. Niedługo potem w bardzo dobrej okazji znalazł się Łukasz Madej, ale trafił jedynie w bandę reklamową.
Po przerwie Piłkarze Śląska dążyli do wyrównania, ale z każdą kolejną nieudaną akcją byli coraz bardziej poirytowani. Trudno się dziwić, bo Ruch miał sporo szczęścia - nie brakowało nerwowych, czasami rozpaczliwych interwencji we własne szesnastce, ale Libor Hrdlicka wciąż miał czyste konto. - Długimi fragmentami przeciwnik był lepszy piłkarsko, ale nasza ofiarna postawa pomogła to przetrwać - ocenił trener Fornalik.
Ruch w drugiej połowie bardzo rzadko stwarzał zagrożenie. Ograniczał się do przerywania ataków pozycyjnych rywali, co niejednokrotnie przychodziło z trudem. Sygnał do ataku dał po godzinie gry Jarosław Niezgoda - przeprowadził rajd przez pół boiska i sam wykończył akcję, lecz niecelnie.
Ten indywidualny popis zachęcił Niezgodę, bo dziesięć minut później zdecydował się na bliźniaczą kontrę - tym razem z korzyścią dla zespołu. Napastnika wyciął Adam Kokoszka i sędzia wskazał na wapno. Z jedenastu metrów pewnym strzałem prowadzenie podwyższył Rafał Grodzicki.
Goście po stracie drugiej bramki nie potrafili się otrząsnąć i Ruch utrzymał pewne prowadzenie do końcowego gwizdka. - Chwilami dopisało nam dziś szczęście, nie zagraliśmy pięknie, ale to nie jest ważne. W naszej sytuacji najważniejsze są punkty - stwierdził Michał Helik.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 2:0 (1:0) Śląsk Wrocław
Bramki: Przybecki 8', Grodzicki 70' (k)
Żółte kartki: Grodzicki - Engels
Składy:
Ruch: Hrdlicka - Kowalczyk, Grodzicki, Helik, Koj (87' Oleksy) - Przybecki, Surma, Urbańczyk, Lipski, Moneta (90' Visnakovs) - Niezgoda (81' Arak).
Rezerwowi: Miszczuk, Trojak, Gamakow, Walski.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Śląsk: Pawełek - Dankowski, Celeban, Kokoszka, Pawelec - Roman, Kovacević, Madej, Morioka (83' Alvarinho), Pich (73' Engels) - Biliński (70' Zwoliński).
Rezerwowi: Kamenar, Zieliński, Dvali, Stjepanović.
Trener: Jan Urban
Kapitan: Piotr Celeban
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Od 46. minuty z powodu kontuzji arbitra sędziował Robert Marciniak (Kraków).
Widzów: 5557 (mecz bez udziału zorganizowanej grupy kibiców gości, na których ciążył zakaz wyjazdowy)
|
źródło: Niebiescy.pl