- Ruch Chorzów był kiedyś dla polskiej ligi niczym Real Madryt. A dziś? Został tylko szyld i kibice. Największa wartość tego klubu - martwi się Eugeniusz Lerch, dawna gwiazda i mistrz Polski w niebieskich barwach.
Wszyscy powtarzali, że zderzenie z drugą ligą to nie będzie dla Ruchu przyjemne doświadczenie. Niepokój podsycał fakt, że Ruch buduje nowy zespół. Z dużą ilością młodych piłkarzy, którzy dopiero uczą się seniorskiej piłki. Mało kto jednak przypuszczał, że po czterech kolejkach chorzowianie będą mieć na swoim koncie jedno zwycięstwo, a po drodze zdążą zaliczyć tak kompromitującą wpadkę jak 1:5 z Górnikiem Łęczna.
- Jest niepokojąco słabo. Źle. Po wygranej ze Skrą Częstochowa (4:0) wydawało się, że teraz wszystko będzie zmierzać ku lepszemu. Minął jednak tydzień i dostaliśmy taaaką bombę w Łęcznej. Przecież to kompromitacja... Zespół miota się od ściany do ściany. Nie ma mowy o stabilizacji, przewidywalności. To niestety wskazuje na to, że zespół jest wciąż w budowie, a jego najbliższe losy mogą być dla kibiców trudne do przełknięcia - mówi Lerch.
źródło:
Gazeta Wyborcza Katowice