Mariusz Śrutwa, ikona Ruchu Chorzów, jest przekonany, że Niebiescy wkrótce zaczną grać na miarę oczekiwań kibiców. - Konieczne są jednak kolejne wzmocnienia. I to w tym oknie transferowym - mówi.
Śrutwa przestał zajmować miejsce w Radzie Nadzorczej niebieskiej spółki, ale wciąż jest blisko klubu. Widział na żywo ostatnią wpadkę z Górnikiem Łęczna (1:5), oglądał z trybun przegraną w Tarnobrzegu (0:1). - Ruch w przegranych meczach wcale nie był słabszą drużyną. Długimi minutami prowadził grę. Miał więcej atutów od rywala. Był lepszy piłkarsko. Przychodzi jednak kryzysowy moment i dobrze funkcjonująca drużyna rozpadała się niczym domek z kart. W Łęcznej zespół przestał dobrze funkcjonować po czerwonej kartce dla Bartłomieja Kulejewskiego. Błąd za błędem. To ruszyło niczym lawina - wskazuje Śrutwa.
Zdaniem byłego napastnika Niebiescy wciąż mają za dużo luk w składzie. - Zespół był budowany w określonych realiach. Nie da się ukryć, że dla wielu piłkarzy nie jesteśmy już miejscem pierwszego wyboru. Nie ta liga, nie te pieniądze. Inni przebijają nas, trochę wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nie udało nam się zrealizować wszystkich planów transferowych i za to również teraz płacimy. Trzeba działać. Wzmocnić boki defensywy. Zwiększyć rywalizację na pozycji bramkarza. To priorytety. Na teraz. Jeszcze w tym oknie transferowym - zaznacza Mariusz Śrutwa.
źródło: Gazeta Wyborcza Katowice