- Liga jest niższa, ale Ruch to cały czas firma. Zastanawianie się nad tym, czy tutaj przyjść, zajęło mi może pół dnia - mówi 32-letni
Tomasz Podgórski, z którym porozmawialiśmy między innymi o pożegnalnym liście, podejściu do młodzieży, drugiej lidze oraz Mistrzostwach Świata.
Serdecznie zapraszamy przeczytania naszego wywiadu.
Gdy dwa lata temu odchodziłeś z Ruchu, spodziewałeś się, że jeszcze kiedyś wrócisz na Cichą?
Tomasz Podgórski: - Życie pisze różne scenariusze. Podpisywałem wtedy dwuletni kontrakt z Podbeskidziem i nie podejrzewałem, że jeszcze wrócę do Chorzowa. Jednak kiedy zakończyła się moja przygoda w Bielsku, to Ruch był bardzo szybki i konkretny. Nie ukrywam, że bardzo miło wspominam grę dla Niebieskich, szatnię i ludzi, którzy są blisko niej. To był dla mnie fajny sezon, fajny czas i szybko się zdecydowałem, żeby tu wrócić.
Na łamach Niebiescy.pl wspominaliśmy ostatnio list, który przysłałeś do naszej redakcji dwa lata temu. Podziękowałeś w nim kibicom za doping i wsparcie.
- Zawsze czułem dużą sympatię ze strony fanów Ruchu. Pamiętam, że w liście napisałem o powrocie z derbowego meczu z Górnikiem Zabrze. Takich rzeczy się nie zapomina. Takiego entuzjazmu i szczerej radości. Ta otoczka wokół Ruchu zostaje w głowie.
W ciągu ostatnich dwóch lat wiele się przy Cichej zmieniło. Ruch zaliczył przede wszystkim dwa spadki z rzędu i w efekcie będzie występował w drugiej lidze.
- Piłka nożna nie znosi próżni. Ruch przez ostatnie dwa lata jest w równi pochyłej, ale ja wierzę w to, że uda się przełamać tę niemoc. Ile czasu to zajmie? To zależy od wielu czynników. Mam nadzieję, że będę jednym z tych trybików, które pomogą Niebieskim wrócić na swoje miejsce. Jest praktycznie nowy zespół i wielu młodych chłopaków. Działacze i trener chcieli ich wesprzeć doświadczeniem, dlatego sięgnęli po mnie i Wojtka Kędziorę. To wszystko już się zazębia. Staramy się poznawać, a to nie jest proste, bo nie mamy zbyt wiele czasu. Już za dziesięć dni czeka nas pierwsza kolejka. Trzeba będzie wyjść na boisko i grać o punkty.
Nie miałeś problemu z przenosinami do drugiej ligi?
- Ja tego tak nie rozpatruję. Liga jest niższa, ale Ruch to cały czas firma. Zastanawianie się nad tym, czy tutaj przyjść, zajęło mi może pół dnia. Po prostu przyjechałem na Cichą, żeby się dogadać. Nie było zbyt dużych wątpliwości. Ważna była też osoba trenera Fornalaka, który zachęcał mnie do powrotu do Ruchu. Szkoleniowiec namówił też Wojtka Kędziorę, którego znałem już wcześniej. Obaj zostaliśmy tutaj ściągnięci z podobną myślą.
Wymienialiście się uwagami przed podpisaniem kontraktów?
- Wojtek wcześniej rozpoczął rozmowy i myślę, że również długo się nie zastanawiał. Znaliśmy się już wcześniej, więc oczywiście byliśmy na łączach. Jesteśmy chłopakami z regionu śląskiego i to też miało znaczenie. Jesteśmy blisko domu, rodzin i nie musimy się daleko ruszać. Jeśli odezwał się klub, który był tak zdecydowany, to nie było się nad czym zastanawiać.
Przed wami niełatwe zadanie. W Ruchu budowana jest nowa drużyna, w której większość stanowią juniorzy.
- To miłe zadanie. Mogę powiedzieć, że nigdy nie mieliśmy problemu z kontaktem z młodymi zawodnikami. Wojtek powiedział nawet, że to go odmładza (śmiech). I trochę tak jest! Jeśli prześledzimy te roczniki, to Wojtek naprawdę mógłby być ojcem niektórych chłopaków.
My mamy już sporo lat grania za sobą, a przed nimi jest droga otwarta. Tylko od nich zależy, na jakim poziomie i jak długo będą grali. Jeśli tylko będą chcieli, to w tej pierwszej fazie jesteśmy w stanie im pomóc. Są to chłopaki z potencjałem, zżyci z regionem oraz Ruchem. Widać, że to wychowankowie od samego początku, od pierwszych treningów. Fajna jest atmosfera pracy i tworzenia czegoś nowego, bo tak naprawdę ten zespół tworzy się od podstaw. W ciągu najbliższych dni, tygodni musimy zbudować trzon drużyny, żeby to zaskoczyło.
Nad aspektami piłkarskimi pracujecie na treningach, a jak wygląda budowanie atmosfery, drużyny, szatni?
- Potrzeba na to troszeczkę czasu, bo trzeba się poznać prywatnie. To nie odbywa się z godziny na godzinę. Wszystko wychodzi na treningach, odprawach czy spotkaniach. Szatnia na Cichej zawsze tętniła życiem i nikt nie miał tutaj problemu z aklimatyzacją. Gdy trzy lata temu przychodziłem do Chorzowa, to ta szatnia wyglądała zdecydowanie inaczej. Było w niej bardzo dużo doświadczonych zawodników, a nie miałem problemu, żeby się zaadaptować. Teraz my, starsi piłkarze mamy taki zamysł, żeby ci chłopcy czuli się bardzo swobodnie. Jeśli byłoby inaczej, to później coś mogłoby ich blokować. Jeśli natomiast będą na luzie - oczywiście z szacunkiem do klubu, starszych zawodników i sztabu trenerskiego - to będą się dobrze pokazywać na boisku, bo mają umiejętności.
Okres przygotowawczy powoli dobiega końca. Już wkrótce czeka was inauguracyjne spotkanie z Siarką Tarnobrzeg.
- Zostało nam praktycznie półtora tygodnia pracy. Czekają nas jeszcze dwa sparingi, mikrocykl przedmeczowy i to co piłkarze lubią najbardziej, czyli granie o stawkę. Muszę powiedzieć, że ten okres przygotowawczy nie był zbyt długi. Młodzi chłopcy dopiero niedawno skończyli mecze o awans do Centralnej Ligi Juniorów, więc w treningu są praktycznie cały czas, bo nie mieli dłuższej przerwy. Okres przygotowawczy jest podporządkowany temu, żeby podtrzymać ich formę fizyczną, a przy tym wdrażać pewne elementy piłkarskie i taktyczne.
Mamy ku temu fajne warunki. Trenujemy na dobrym boisku i rozgrywamy sparingi z dobrymi rywalami. Ten niedzielny z AS Monaco był już w ogóle bardzo dobry. Można z niego wiele wynieść. Większość naszych zawodników ma po 18, 19 lat, a ja w ich wieku nawet się nie spodziewałem, że zagram w takim meczu towarzyskim. To świetna sprawa również dla starszych piłkarzy, bo cały czas można się rozwijać i iść do przodu.
W Kamieniu znajdujecie czas, by oglądać mecze Mistrzostw Świata?
- Oczywiście oglądamy, to też jest nauka. Trener w pewnym momencie starał się tak przesuwać treningi, abyśmy mogli zobaczyć wszystkie spotkania w pełnym wymiarze czasowym. Czasami nie starczyło już czasu na dogrywki, bo zaczynaliśmy trening, ale 90 minut zawsze mogliśmy obejrzeć.
Jak odbierasz dotychczasowe rozstrzygnięcia?
- Zespoły, które były w gronie faworytów, niespodziewanie szybko pojechały do domu. To trochę w ostatnich latach niespotykane. Na mistrzostwach zostały drużyny wybiegane, które mają dobrą dyscyplinę taktyczną i bazują też trochę na stałych fragmentach gry. Podobają mi się Chorwaci - są zaangażowani, zdyscyplinowani i wyglądają fajnie pod względem piłkarskim. Dobrze wypadli na mundialu, a jeszcze trochę przed nimi. Gdybym miał wytypować zwycięzcę, to powiedziałbym, że to najmocniej wyglądają Francuzi. Z kolei Anglicy może nie prezentują fajerwerków, ale swoją solidnością pokazują, że wreszcie mogą ten puchar do siebie zawinąć (śmiech).
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)