Rafał Grodzicki (obrońca Ruchu):
- W pierwszym sparingu drużyna szwajcarska byłą przynajmniej o klasę lepsza od Ukraińców. Dużo lepiej się prezentowali, grali w piłkę, byli wybiegani i zorganizowani. Illicziweć był troszeczkę innym rywalem. To my dzisiaj prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy sytuacje. Fajnie, bo zagraliśmy na zero z tyłu. Zaczynamy coraz lepiej grać w obronie i mam nadzieję, że to będzie przynosiło efekty również w lidze.
Ukraińcy grali ostro, ale taki jest charakter słowiański. My też czasami gramy ostro, naciągamy przepisy, jednak trzeba znaleźć tą granicę, żeby nie zrobić nikomu krzywdy. To też jest pożyteczne, bo hartuje się tak charakter.
W drugiej połowie miało miejsce niefortunne zdarzenie. Nasz zawodnik i gracz drużyny przeciwnej złapali moją lewą nogę w kleszcze, zblokowali z obu stron i poczułem ból w kolanie. Mam nadzieję, że to nie jest coś groźnego, ale to się okaże dopiero z czasem.
Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- Początek dobrze wyglądał, ale później trochę chaosu wkradło się w grę naszą i przeciwników. Ten mecz był trochę rwany. Myślę, że nie był to tak silny przeciwnik jak ostatnio.
Po wrzutce "Luisa" (Filipa Starzyńskiego - przyp. red.) ktoś uderzył w słupek i Marek Zieńczuk dobił z bliska. Moim zdaniem należał nam się rzut karny za faul na Grzesiu Kuświku, bo akcja miała miejsce w polu karnym. Później mieliśmy jeszcze okazje do podwyższenia, ale nie wykorzystaliśmy ich.
Marcin Kuś (obrońca Ruchu):
- W drugiej połowie zostawiliśmy za dużo miejsca drużynie z Ukrainy. Dość długo utrzymywali się przy piłce, ale nikt z tego nie wynikało, bo nie stworzyli groźnych sytuacji. Illicziweć to zupełnie inny zespół niż Winterthur. Szwajcarzy grali znacznie lepiej.
źródło: Niebiescy.pl