"Niebieska Szarańcza" po blisko dwóch latach przerwy znów mogła wyruszyć za swoją drużyną na europejskie wojaże. Mecze z takimi drużynami jak FC Vaduz z Liechtensteinu zdarzają się teoretycznie raz w życiu, więc mobilizacja była spora. Pewne było, że 35-tysięczne księstwo przeżyje prawdziwy najazd kibiców Ruchu Chorzów.
Bilety rozchodziły się w błyskawicznym tempie, większość wyjazdowiczów ze względów wygody i ewentualnego zwiedzania wybrała podróż samochodem. Zorganizowana grupa pojechała natomiast autokarami, zaś spora grupa emigrantów docierała na miejsce różnymi środkami transportu.
Zbiórka autokarowa zaplanowana została na środę 23 lipca na godz. 17:00 na parkingu klubowym, skąd niespełna dwie godziny później autokary wyruszyły w kierunku zachodniej granicy kraju. Samochody wyjeżdżały w różnych godzinach, ale cel trasy był jeden.
Autokary po mniej więcej 14 godzinach jazdy (wraz z postojami) dotarły nad Jezioro Bodeńskie, gdzie Niebiescy rezydowali do godziny 13:00, umilając sobie czas pływaniem i spożywaniem napojów rozweselających. Przed 14:00 autokary dojechały pod stadion w Vaduz, gdzie mecze rozgrywa nasz europejski rywal. Czasu do meczu było jeszcze sporo, więc "Niebieska Szarańcza" wyruszyła na zwiedzanie stolicy Liechtensteinu, która trzeba przyznać robi wrażenie pomimo niewielkiego obszaru miasta. Vaduz jest w zabudowie rezydencjonalnej, z pięknymi widokami gór, winnic oraz zamku.
Mały obszar miasta sprawił, że na każdym kroku można było zobaczyć grupki kibiców Ruchu w okolicznościowych niebieskich koszulkach "Special Guest on European Tour". Większość wybrała relaks przy złocistym trunku, zaś inni (w tym głownie fani z Niebieskich Siemianowic) postanowili zwiedzić miasteczko lokalną atrakcją czyli niebieską ciuchcią, która w 30 minut objeżdżała całe miasto w rytmie lokalnych szlagierów.
Im bliżej meczu tym coraz więcej kibiców pojawiało się w okolicach stadionu, odbierając bilety oraz koszulki. Ogromną różnicę widać było też w postawie policji, która owszem towarzyszyła nam podczas wizyty nad jeziorem oraz w okolicach stadionu, jednak trzymała się prewencyjnie z boku. Jednak co kraj to obyczaj - w Polsce policja w pełnym zakresie pełni jedynie funkcję represyjną.
Niebiescy do dyspozycji dostali trybunę na prostej, gdzie zasiadło w sumie
610 kibiców Ruchu w tym delegacje Widzewa oraz Slovana. Mecz obejrzało łącznie 2036 widzów, w tym również widziani na sektorach gospodarzy Polacy.
Trybuna zajęta przez Niebieskich została dobrze oflagowana. Na płotach zawisły flagi "SPECIAL GUEST", "Niebieskie Siemce - Ekipa Wyjazdowa", "19/R\20", "NRŚL Gang", "Radlin", "Niebieskie Łaziska", "N/R\K", "TGR", "FCD", "Świętochłowice", "Bandycki Batory", "Jaworzno", "Piotrowice", "RTS", "FC Blue England", "Bałuty", "Widzew Łódź Bournemouth" oraz transparenty "Panewniki", "Pozdrowienia do więzienia Boldek trzymaj się", "FC Gliwice on tour".
Od pierwszego gwizdka fani Niebieskich urządzili prawdziwy wokalny popis. Każda przyśpiewka niosła się głośno po okolicy, odbijając się od gór. Dobra zabawa trwała cały czas, nie było żadnej przerwy. Jedynie piłkarze, którzy zapierali się, że nie przyjechali grać na 0:0, nie zachwycali. Na szczęście na miejscu byli kibice Ruchu.
Miejscowi skupili się na oglądaniu meczu, jedynie około 35 minuty na chwilę ożywiło się niespełna 10 kibiców, którzy w asyście bębenka próbowali coś pośpiewać, jednak szybko odpuścili. Niebiescy nie bez powodu odśpiewali zatem standardowe "jesteśmy zawsze tam..." oraz "gramy u siebie".
Pod koniec pierwszej połowy wywieszony został transparent "Jeszcze się spotkaMY - ŚP. Mucha", poświęcony zmarłemu w minioną środę najwierniejszemu kibicowi Elany Toruń, który zmarł po ciężkiej walce z chorobą. W drugiej połowie odśpiewano "Mucha, Mucha zawsze z nami", pozdrawiając również Elanę Toruń. Przez całe spotkanie kilkukrotnie pozdrawiano również wszystkie pozostałe zgody.
Pomimo słabej gry zabawa trwała w najlepsze, a kibice nie odpuszczali i ciągle zdzierali gardła na całego, w końcówce meczu dopingując już bez koszulek i robiąc przeogromny hałas.
Piłkarze zdołali jedynie bezbramkowo zremisować, jednak ten wynik dał nam awans do kolejnej rundy, w której zagramy z duńskim Esbjergiem. Radość z awansu była ogromna i patrząc na okolicę, na myśl przychodziło hasło z jednej z naszych opraw prezentowanej w Lubinie - "PONAD NAMI TYLKO GÓRY". Pewne jest, że kibice Ruchu pozostawili po sobie spore wrażenie, za które piłkarze i trener Jan Kocian podziękowali po meczu.
Po wszystkim kibice udali się na parking, skąd ekipa samochodowa ruszyła do domu bądź kontynuowała wycieczkę. Autokary czekały na odjazd i wyruszyły po godz. 22:00, żegnając piłkarzy w świetle rac. Czas powrotu dosyć szybko zleciał, jednak autokary dojechały do Chorzowa dopiero około godz. 15:00, z powodu przymusowego postoju za Wrocławiem.
Wyjazd można zaliczyć do udanych. Dziękujemy zgodom za wsparcie, a wszystkich zachęcamy do kolejnych wojaży za Niebieską Drużyną w Polsce i poza granicami.
źródło: Niebiescy.pl