Piękna sprawa! Wczoraj w pociągu na różnych portalach można było odtworzyć sobie fragmenty niektórych, poprzednich meczów derbowych z Górnikiem. Muszę przyznać, że w wielu momentach odżywały emocje i "ciary się pojawiały"... Konkretne!
Zwłaszcza oglądając urywki dwóch niezapomnianych z wielu względów zwycięskich spotkań, a mianowicie 3-2 na Stadionie Śląskim (narodowym) oraz śnieżne 3-0 na Cichej żal seRce ściskał, że już nie mogę wybiec na boisko. Nie zmienia to jednak faktu, że moja radość z wygranej była wielka. Co prawda zmuszony byłem oglądać to świetne widowisko w TV i to na drugim końcu Polski w Szczecinie, ale muszę przyznać, że po zupełnie niezłym meczu Pogoni z Jagą emocjonujące derby na Cichej i przede wszystkim ich wynik wynagrodziły mi w pełni wszystkie, wspomniane wyżej niedogodności.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pierwsza połowa i kilka groźnych akcji Górnika z początku drugiej odsłony nie zapowiadało tak szczęśliwego końca. Górnik do przerwy grał bardzo dobrze i zasłużenie prowadził. Gdyby Nakoulma lub Zachara pokusili się o zdobycie drugiej bramki, Ruchowi mogłoby być bardzo ciężko wygrać ten mecz. Stało się jednak inaczej i rozkręcający się po przerwie Niebiescy wrócili do gry. Co prawda jeszcze przy stanie 0-1 fatalnie zachował się sędzia asystent, sygnalizując głównemu pozycję spaloną Ecika (tego po prostu nie dało się spalić), niwecząc tym samym świetną okazję do wyrównania, ale już za moment nie było żadnych wątpliwości. Chorzowski Luis Figo pokazał jaki z niego CR7... A może raczej Juninho Pernambucano? Pamiętacie jeszcze takiego zawodnika? W internecie można znaleźć całe mnóstwo strzelonych przez niego przepięknych goli. Śmiem twierdzić, że tego wczorajszego rzutu wolnego z Chorzowa też by się nie powstydził. Trener Kocian przyznał, że po bramce wyrównującej był pewien, że już tego meczu nie przegramy. Ale wszyscy liczyli przecież na coś więcej... I się doczekali.
Kolejny raz w roli głównej wystąpiła dobrze ułożona prawa stopa Starzyńskiego, choć moment wcześniej mógł i powinien uderzyć lepiej na bramkę Steinborsa. Na jego i nasze szczęście skończyło się na rzucie rożnym, który dał Ruchowi prowadzenie a w efekcie wymarzone zwycięstwo. Dokładne dośrodkowanie Figo i piłkę do bramki gości wpakował bardzo przytomnie kto? StawaRRR ;) Ten gol ucieszył mnie podwójnie, bo Piotrek od jakiegoś czasu nie ma najwyższych notowań wśród kibiców. Po jego radości widać było jednak jak wiele frajdy sprawiła mu ta bramka. Nie dość, że w 100 derbach to jeszcze dająca tak prestiżowe zwycięstwo. Jednym słowem zapisali się w kronikach niebieskimi zgłoskami tak Figo jak i Pyjter. Kiedy rozmawiałem przez telefon z tym drugim, Filip właśnie udzielał wywiadu podczas łączenia na żywo ze studiem Canal+ i muszę przyznać, że nieźle mnie rozbawił mówiąc, że stara się zostawać po prawie każdym treningu i trenować uderzenia ze SFG...
No chyba, że coś się diametralnie zmieniło od czasu, kiedy byłem jeszcze w szatni Ruchu. Wtedy miałem wrażenie, że to jego specyficzne uderzenie piłki jest jednak darem od losu, mam też jeszcze w pamięci częste wyrazy podziwu, po podobnych strzałach Figo, ze strony innych fachowców od rzutów wolnych, Marcina Malinowskiego, Andreja Komaca czy Michała Pulkowskiego heh.
Przyznaję, że w ostatnich sekundach zamarłem, bo zabrzanie wykonywali jeszcze rzut wolny i momentalnie przypomniało mi się w jakich okolicznościach Ruch uratował remis w Zabrzu.
Na szczęście skończyło się na strachu. Sędzia Marciniak gwizdnął po raz ostatni, a kibice Niebieskich mogli oddać się bezgranicznej euforii. Reasumując wielkie brawa nie tylko dla piłkarzy i trenerów, ale również dla kibiców, a przede wszystkim dla Ultrasów za kolejne bardzo efektowne oprawy. Ale to już przecież norma ;)
Te 100 Wielkie Derby Sląska były godne swojej nazwy pod każdym względem.
PozdRawiam,
Grzybek