- Przeczytałem gdzieś, że było zainteresowanie Arkadiuszem Piechem z Bundesligi. Powiem szczerze, że troszeczkę się śmieję, bo Arek nie jest piłkarzem na Bundesligę, on nie ma tych umiejętności - mówi w noworocznej rozmowie z Niebiescy.pl
Radosław Gilewicz, czterokrotny mistrz Austrii, król strzelców w barwach Tirolu, zdobywca Pucharu Niemiec z VfB Stuttgart 1893, dwukrotny zdobywca Pucharu Austrii i dziesięciokrotny reprezentant Polski, który przygodę z poważnym futbolem rozpoczął na Cichej.
Czego będzie pan oczekiwał od Ruchu Chorzów w 2013 roku?
Radosław Gilewicz: - Zdecydowanie innej drużyny. Ruch przyzwyczaił, że potrafi grać na wysokim poziomie oraz walczyć o najwyższe cele, więc aż niemiło patrzeć jak ten zespół jest w dolnych rejonach tabeli. Brakuje mi tej stabilności. Nie chcę wracać do powodów, dlaczego tak się stało, bo w ostatnim czasie sporo mówiło się o tych problemach, różnych problemach. Mam nadzieję, że ten rok przyniesie kibicom z Chorzowa dużo radości, a ja życzę drużynie, żeby grała nie tylko efektywnie, ale również efektownie, bo to też potrafi.
Trener Jacek Zieliński jest w stanie zbudować w Chorzowie drużynę na miarę oczekiwań?
- Myślę, że tak. To nie jest trener mało doświadczony. Jest na rynku już od dawna. Jeżeli będzie miał czas i cierpliwość właścicieli, to jest w stanie odmienić drużynę. Jesienią było dużo problemów kadrowych i miejmy nadzieję, że wrócą piłkarze, którzy ostatnio nie mogli pomóc drużynie. Większość zawodników nie była też w najwyższej formie, a okres zimowy jest po to, żeby to powolutku poukładać. Wierzę w trenera Zielińskiego, on jest w stanie zrobić dużo dobrego w Ruchu.
Przykład trenera Waldemara Fornalika, czy obecnie "za miedzą" trenera Adama Nawałki pokazały, że im dłużej szkoleniowcy pracują w klubie, tym lepiej to wpływa na drużynę.
W mediach pojawiły się już nazwiska kilku piłkarzy, którzy zimą mogliby wzmocnić Ruch. Co sądzi pan o Marcinie Baszczyńskim, Tomaszu Wróblu i Tomaszu Brzyskim?
- Można powiedzieć, że to nie jest ilość tylko jakość. Oni ostatnio regularnie i bardzo dobrze grali w swoich klubach. Na pewno byliby wzmocnieniem, mówimy byliby, bo nie wiemy czy będą. Myślę, że to nie pierwsze nazwiska, które się przewiną w ciągu tych kilku tygodni, bo rynek transferowy rozpoczyna się dopiero po nowym roku.
Z drugiej strony Chorzów będzie musiało opuścić kilku zawodników. Ewentualne odejścia Kikuta, Lisowskiego, Perdijicia czy Smektały to dobre posunięcia?
- Nie mnie oceniać przydatność tych piłkarzy do drużyny. Nie jestem blisko zespołu, więc byłoby nie w porządku, gdybym teraz mówił: ten się nadaje, ten się nie nadaje. To musi być rzetelna ocena. Wymienieni piłkarze rzeczywiście ostatnio za bardzo nie błyszczeli. Pojawia się zasadnicze pytanie do trenerów, czy w trakcie okresu zimowego jesteśmy w stanie doprowadzić ich do zdecydowanie lepszej dyspozycji, którą oni już pokazywali w lidze? Ja bym tutaj poczekał z odejściami, ale z drugiej strony ktoś musi opuścić klub. Świeża krew jest potrzebna, rywalizacja również.
Sporo mówi się ponadto o pożegnaniu Arkadiusza Piecha, którego przypasowuje się do ligi tureckiej oraz rosyjskiej.
- Odejście Arka Piecha to jest jeden wielki koncert życzeń. Klub chce zarobić na nim niemałe pieniądze. Wiemy, że rynek jest bardzo trudny i nie jest łatwo sprzedać piłkarza. Nie wiem, czy będzie tak łatwo w przypadku Piecha, choć to jest ostatni dzwonek, żeby ten chłopak jeszcze gdzieś sobie pograł. Sam jestem ciekaw, czy trafi do Rosji, czy Turcji. Myślę, że to są idealne kierunki dla niego. Przeczytałem gdzieś, że było zainteresowanie z Bundesligi (śmiech). Powiem szczerze, że troszeczkę się śmieję, bo Arek nie jest piłkarzem na Bundesligę, on nie ma tych umiejętności.
Widzi pan w Chorzowie następcę Piecha?
- Ciężko będzie go zastąpić, bo on idealnie pasował do tego klubu, systemu, bardzo dobrze się tu czuł, często wygrywał spotkania w pojedynkę, gra była podporządkowana jemu i wszystko się układało. Mało jest piłkarzy takiego pokroju, z taką dynamiką, szybkością, jak na polską ekstraklasę. W tym momencie nie widzę następcy, ale przeszłość pokazała, że Ruch potrafi dawać piłkarzom drugą szansę i oni się tutaj odblokowują. Z drugiej strony muszę krytycznie powiedzieć, że nie wierzę w Niedzielana. On nie pokazuje swoich walorów, co robił skutecznie w przeszłości.
Podziela pan zdanie trenera Zielińskiego, który mówi, że w Ruchu zachwiała się geografia szatni i jest w niej za mało Ślązaków?
- Taka proporcja została zachwiana również w Wiśle Kraków, bo tam są w większości obcokrajowcy i w szatni mówi się bardziej po angielsku. Zmieniły się również czasy i dobrze byłoby powrócić do korzeni. Wraz z odejściem Wojtka Grzyba, a wcześniej także Mariusza Śrutwy, zachwiała się ta śląskość w Ruchu. Oni byli z klubem bardzo związani, kibice się z nimi identyfikowali. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie jakiś piłkarz znowu się wykreuje. Czas, żeby młodzież w najbliższym czasie dostawała więcej możliwości grania. Wierzę również, że akademia, która powstała, bądź powstanie, również będzie przynosić zyski. Zgadzam się z trenerem w stu procentach, ale z drugiej strony trzeba powiedzieć, że czasy się zmieniły, więc pewne standardy, które kiedyś były zachowane już się nie sprawdzają.
"Niebiescy" są w stanie jeszcze coś osiągnąć w tym sezonie?
- Wiosna może być tylko lepsza, więc Ruch może nie być całkiem przegrany. Po dobrym okresie przygotowawczym, jeżeli będzie wszystko funkcjonować, to wszystko jest jeszcze do uratowania. Ruch ma potencjał, żeby się jak najszybciej z tych dolnych stref wydostać, a w Pucharze Polski zajść bardzo daleko. Patrzę na to optymistycznie, bo w Polsce nie ma zbyt dużej różnicy między klubami. O losach spotkań często decyduje dyspozycja dnia. Widzimy, że w polskiej lidze nie ma drużyny, która by zdominowała ekstraklasę. Różnice są wręcz minimalne. Ruch kadrowo prezentuje się naprawdę bardzo mocno, tylko piłkarze muszą sobie zdać sprawę, że jeśli będą mówić: będzie dobrze, będzie dobrze, to ja od razu mówię, że nie będzie dobrze. Tutaj trzeba się wziąć solidnie do pracy. Jeżeli wszyscy będą mocno pracować i wierzyć w sukces, to on się pojawi, a za sobą przyciągnie z powrotem na trybuny kibiców.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)