Bardzo słabe widowisko zafundowali kibicom piłkarze Ruchu i Lechii na inaugurację piłkarskiej wiosny. Bezbramkowy remis nie przyniósł emocji, a trener gości określił przeciwnika mianem "najsłabszego".
Pierwszy kwadrans spotkania nie zapowiadał mizeroty, jaka po nim nastąpiła. Piłkarzom nie przeszkadzał ani mróz, ani zbita murawa. - Do ideału daleko, ale boisko jest zadbane - mówił przed spotkaniem trener Waldemar Fornalik.
Już w 4 minucie "Niebiescy" popisali się bardzo składną i efektowną akcją. Tuż po przekroczeniu własnej połowy wymienili trzy szybkie podania i Wojciech Grzyb znalazł się w sytuacji sam na sam z Sebastianem Małkowskim. Ale "Grzybkowi" strzeleckiego instynktu zabrakło. Niedługo potem Małkowski wypiąstkował futbolówkę przed pole karne, tam znów przyczaił się Grzyb i uderzył z woleja. Chociaż piłka "siadła", to tylko odbiła się od band reklamowych. Lechia w pierwszej odsłonie odpowiedziała ledwo raz, stałym fragmentem gry. Z ponad 20 metrów świetnie przymierzył Abdou Traore, lecz jeszcze lepiej spisał się Matko Perdijić.
Z minuty na minutę tempo meczu drastycznie spadało. Po przerwie przewagę w środku boiska osiągać zaczęła Lechia. Widząc to, trener Tomasz Kafarski zdecydował się wprowadzić na plac gry aż trzech ofensywnych zawodników. I choć decyzja ta do końca meczu klarownych okazji dla gości nie przyniosła, to na długie fragmenty meczu Ruch został zepchnięty do defensywy.
Po godzinie gry na murawie pojawił się Arkadiusz Piech. Ale nawet wtedy widać było, że ataki chorzowian są bardzo chimeryczne, schematyczne, a zawodnikom jakby brakowało energii, by sforsować defensywę gdańszczan. "Niebieskich" w doliczonym czasie gry było już stać jedynie na strzał rozpaczy Grzegorza Bronowickiego. - Jak na tak eksperymentalny skład, zagraliśmy dobrze - ocenił Fornalik, nawiązując do wymuszonych korekt w wyjściowym zestawieniu (nie mogli zagrać Malinowski, Pulkowski, Nykiel i Straka).
Bezbramkowy remis, jeśli mógł zadowolić kogokolwiek, to przyjezdnych, choć i oni, zdając sobie sprawę z przebiegu meczu, liczyli na więcej. Dobitnie świadczyły o tym zmiany przeprowadzone przez Kafarskiego oraz jego wypowiedź po końcowym gwizdku: - Z mojej perspektywy to najsłabszy zespół, z jakim przyszło nam grać.
Z kolei Marek Zieńczuk nie zgadzał się z teorią, że drużyny musiały poznać się po zmianach przeprowadzonych w przerwie zimowej. - Ta liga nie ma żadnych tajemnic, trenerzy i zawodnicy dobrze znają możliwości rywala. Nie może więc być mowy o zaskoczeniu.
Ruch Chorzów 0:0 Lechia Gdańsk
Żółte kartki: Pietrowski, Bąk, Wiśniewski
Składy:
Ruch: Perdijić - Djokić, Stawarczyk, Grodzicki, Bronowicki - Grzyb (76' Janoszka), Szyndrowski, Komac, Zieńczuk - Jankowski (83' Lisowski), Olszar (59' Piech).
Rezerwowi: Struski, Derbich, Jakubowski, Flis.
Lechia: Małkowski - Pietrowski, Bąk, Vućko, Andriuskevicius - Surma, Bajić (72' Nowak), Poźniak (78' Lukjanovs) - Traore, Buval, Sazankow (84' Wiśniewski).
Rezerwowi: Kapsa, Janicki, Dawidowski, Hajrapetjan.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 6.500 (w tym 534 kibiców Lechii)
|
źródło: Niebiescy.pl