Po spotkaniu bardzo przeciętnym, zwłaszcza w pierwszej odsłonie, minimalnie lepsi okazali się chorzowianie. Złotego gola, będącego ozdobą meczu, strzelił Artur Sobiech, który swój występ okupił kontuzją.
Na ile poważny jest uraz młodego snajpera - nie wiadomo. Pod koniec regulaminowego czasu gry "Abdul" wypuszczony w uliczkę popędził w pole karne Legii, stanął oko w oko z Janem Muchą, ale nim dopadł do piłki, zderzył się ze słowackim golkiperem i padł jak długi. - Kolano jest spuchnięte, ale czy to coś poważnego, wykażą diagnozy - martwił się Sobiech. To on przesądził o zwycięstwie "Niebieskich".
Ale nim to uczynił, spotkanie przypominało sparing, w którym obie drużyny grają w mocno eksperymentalnych składach. Po obu stronach boiska nie brakowało omyłek, łatwych strat i nieporozumień. Przewagę szybko zyskała Legia, zaś Ruch fatalnie spisywał się przede wszystkim w obronie, dopuszczając do korzystnych okazji Marcina Mięciela, Miroslava Radovicia czy Piotra Gizę. Karygodnie sprawował się w tych sytuacjach zwłaszcza Radović, marnując m.in. okazję nie stu, lecz dwustuprocentową. Serb nie wytrzymał presji i w sytuacji sam na sam z Matko Perdijiciem uderzył metr obok słupka! - To był nasz najlepszy mecz w tej rundzie, ale wciąż zawodzi skuteczność - oceniał Tomasz Jarzebowski.
Na trybunach było mroźno, lecz kibicom ziąb nie straszny - fani przy ściągniętych koszulkach skandowali "Andrzej Niedzielan". Nieobecny lider chorzowian zastępowany był przez Arkadiusza Piecha i ten ze swej roli wywiązał się całkiem przyzwoicie. Warto też zauważyć debiut w niebieskiej koszulce Damiana Świerblewskiego, który - choć nie ustrzegł się kilku błędów - pozostawił po sobie dobre wrażenie.
Legii nie posłużyła też w ostatnich dniach zmiana szkoleniowca. Po porażce z Polonia Bytom Jana Urbana zastąpił Stefan Białas, lecz efekt "nowej miotły" tym razem nie zadziałał. - Za nami tylko jeden trening, a w jeden dzień nie zmienię wszystkiego - usprawiedliwiał się Białas. - Ale powoli tego dołka wyjdziemy.
Tymczasem dołek po wizycie w Chorzowie się pogłębił. Nieco ponad kwadrans przed końcowym gwizdkiem Sobiech wyrwał się ze środkowej strefy, popędził w kierunku pola karnego i otrzymał crossowe podanie od Macieja Sadloka. Chwilę potem, jakby od niechcenia, bez wysiłku minął dwóch defensorów Legii i kapitalnie podkręcił piłkę, przerzucając ją nad skracającym kąt Muchą. - To był pierwszy, podkreślam pierwszy mecz wygrany przez nas z drużyną z czołówki - zauważył trener Waldemar Fornalik. - A wygrać z Legia to zawsze duża satysfakcja -dodał.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
PP: Ruch Chorzów 1:0 (0:0) Legia Warszawa
Bramka: Sobiech 73'
Składy:
Ruch: Perdijić - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok - Grzyb, Pulkowski, Scherfchen (46' Baran), Zając (57' Sobiech), Świerblewski (83' Janoszka) - Piech.
Rezerwowi: Pilarz, Goncerz, Kieruzel, Lisowski.
Legia: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Komorowski (80' Kiełbowicz) - Radović, Jarzębowski, Iwański (67' Szałachowski), Giza, Rybus - Mięciel (80' Dong).
Rezerwowi: Machnowskyj, Borysiuk, Kumbev, Smoliński.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 4.000 (w tym około 340 fanów Legii)
źródło: Niebiescy.pl