Niespełna 15 tys. widzów przybyło w świąteczny, majówkowy wieczór na Stadion Śląski, by oglądać na żywo spotkanie z wiceliderem Ekstraklasy - zespołem poznańskiego Lecha. Ci którzy przyszli, na pewno się nie zawiedli, gdyż zobaczyli drugie w tym roku zwycięstwo Niebieskich na własnym boisku, tym razem 2:1!
Podobnie jak przed spotkaniem z Widzewem, tak i tym razem na placu przed stadionem została dla kibiców przygotowana specjalna strefa, gdzie można się było napić piwa %, coś zjeść i trzeba przyznać, że cieszyła się ona dość sporym zainteresowaniem.
Trybuna zachodnia, zarówno na dole jak i na balkonie, została przyozdobiona flagami, pośród których nie zabrakło płócien naszych przyjaciół z Łodzi, Torunia, Krakowa i Oświęcimia, a nad głowami kibiców przez całe spotkanie powiewało kilka doskonale wszystkim znanych machajek. Od pierwszej minuty konkretny doping z naszej strony, który dodatkowo podkręcała dobra postawa naszych piłkarzy na boisku. Oczywiście nie mogło zabraknąć "pozdrowień" dla prowadzącego to spotkanie i znienawidzonego w Chorzowie sędziego Tomasza Musiała, który kolejny raz sprawiał wrażenie, jakby robił wszystko, by Ruch tego meczu nie wygrał.
Do przerwy na boisku remis 1:1, po efektownym centro-strzale Stępińskiego wykończonym przez Szczepana i wątpliwym karnym dla Lecha podyktowanym przez Musiała. Druga odsłona to dalej super zabawa na trybUNach. Pierwszy raz wykorzystujemy podział na dolną i górną trybunę, gdzie dolna pyta, a górna odpowiada! Po raz pierwszy pozdRawiamy również kibiców KKS-u Kalisz, z którymi od dłuższego czasu łączą nas dobre relacje. W samej końcówce Michał Feliks zdobywa zwycięskiego gola, co wprawia przybyłych kibiców w prawdziwą euforię i jeszcze mocniej podkręca doping. Po końcowym gwizdku piłkarze długo celebrują wspólnie z nami zwycięstwo, a popis swoich umiejętności wokalnych kolejny raz daje fizjoterapeuta Seba, który najpierw ucisza cały stadion, by później obudzić go swoim "Hej Niebiescy ole!".
W piątkowy wieczór mimo zamkniętego sektora gości, w myśl zasady "Piłka nożna dla kibiców", na Stadionie Śląskim pojawili się sympatycy poznańskiego Lecha w liczbie 277 osób. Wywołało to niemałe poruszenie w szeregach lokalnej psiarni, która obserwowała tę sytuację z niedowierzaniem. Poznaniacy wszyscy ubrani na czarno, mieli ze sobą jedną flagę "Lech Poznań - my niepokonani, my nielubiani" i prowadzili sporadyczny doping. Po końcowym gwizdku z ich sektora można było usłyszeć "Dzięki za wejście, Ruch Chorzów dzięki za wejście!". Mecz ten odbył się bez wzajemnych bluzg.
źródło: Niebiescy.pl