Piłkarzom Ruchu nie udało się odebrać punktów gościom z Białegostoku. W drugiej połowie zaprzepaścili kilka świetnych szans i po raz szósty w tym sezonie przegrali na własnym boisku.
Po wysokim i pewnym zwycięstwie z Górnikiem Łęczna przy Cichej wierzono, że był to krok w kierunku odbudowy formy zespołu i jego pozycji w tabeli. Choć rywalem był wicelider Lotto Ekstraklasy, Jagiellonia Białystok, to na własnym terenie Niebiescy mieli zamiar pójść za ciosem i rozpocząć zwycięską serię.
Gospodarze rozpoczęli mecz w identycznym ustawieniu, jak tydzień wcześniej w Lublinie - z jednym napastnikiem na szpicy i łamiącym kolejne bariery Łukaszem Surmą. Pomocnik śrubuje kolejny rekord - w sobotę po raz setny rozpoczął mecz w wyjściowym ustawieniu.
Długimi fragmentami z boiska wiało nudą. Ruch w pierwszej połowie tylko dwa razy spowodował zamieszanie w obronie rywali. W 12. minucie Patryk Lipski mocno wstrzelił piłkę w pole karne, Marian Kelemen sparował ją przed siebie, a Jarosław Niezgoda minimalnie spóźnił się z dobitką. Podobnie próbował zachować się Łukasz Moneta, ale Kelemena wyręczył jeden z obrońców.
Jagiellonia od pierwszych minut skupiała się przede wszystkim na tym, by zabezpieczyć swoje przedpole, pozwalając przeciwnikom na swobodę w środkowym sektorze. Długo nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji do objęcia prowadzenia z gry, ale przecież w takich sytuacjach zawsze można liczyć na stałe fragmenty gry. Zwłaszcza, gdy ma się w swoich szeregach takiego speca, jak Konstantin Vassilijev. W 35. minucie dośrodkował z rogu boiska, a ustawiony na piątym metrze Fedor Cernych wykorzystał brak komunikacji obrońców Ruchu. Zaś tuż przed przerwą "Kostia" popisał się pięknym, mierzonym uderzeniem z rzut wolnego z okolic 25. metra.
Pomimo dwubramkowej straty, chorzowianie długo nie byli w stanie stworzyć zagrożenia. Pierwsza nadarzyła się dopiero po godzinie gry, choć to goście sami ja sprokurowali. Kelemen wyszedł na trzydziesty metr i źle wybił piłkę. Ta szybko znalazła się pod nogami Lipskiego, ale zawodnik nie zdecydował się na lob - oddał piłkę koledze i szansa spaliła na panewce. Niedługo potem słowacki bramkarz odbił groźne uderzenia Michała Helika i rezerwowego Jakuba Araka.
Ruch w ostatni kwadransie dominował, ale nie potrafił strzelić kontaktowego gola. Doskonałe szanse zmarnowali Miłosz Przybecki i Marcin Kowalczyk, a między słupkami pewny był Kelemen. Niebiescy trzykrotnie domagali się rzutu karnego. Waldemar Fornalik pretensje miał zwłaszcza o jedną z nich. - Rywal zaatakował Araka w stylu dobrego karateki, powinien być odgwizdany faul - oceniał trener. W końcu sędzia wskazał na wapno, choć dopiero w 92. minucie. Piotr Ćwielong z jedenastego metra się nie pomylił, lecz punktu wyszarpać już się nie dało.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:2 (0:2) Jagiellonia Białystok
Bramki: Ćwielong 90' (k) - Cernych 35', Vassiljev 44'
Żółte kartki: Helik, Pazio
Składy:
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Helik, Kowalczyk, Pazio - Ćwielong, Surma (80' Nowak), Urbańczyk, Lipski, Moneta (58' Przybecki) - Niezgoda (46' Arak).
Rezerwowi: Miszczuk, Cichocki, Oleksy, Walski.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Łukasz Surma
Jagiellonia: Kelemen - Grzyb, Runje, Guti, Straus - Frankowski, Romanczuk, Góralski, Vassiljev (85' Górski), Chomczenowskyj (68' Świderski) - Cernych (90' Mystkowski).
Rezerwowi: Węglarz, Wasiluk, Szymonowicz, Szymański.
Trener: Michał Probierz
Kapitan: Rafał Grzyb
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 6587 (w tym 614 kibiców Jagiellonii)
|
źródło: Niebiescy.pl